Rosja oferowała 10 000 najemników zrewoltowanej Katalonii w 2017 r.
Od paru dni dzienniki hiszpańskie od lewicowego El Pais po prawicowe portale rozpisują się jednak o ofercie Kremla, przedstawionej przez tzw. „grupę rosyjską” otoczeniu Puigdemonta w 2017r. Rosja gotowa była zainwestować od 100 do 300 milionów dolarów w konflikt między Madrytem a Barceloną, a nawet jak podaje El Pais: „szef grupy rosyjskiej oferował Puigdemontowi 10.000 najemników i spłatę katalońskiego długu jeśli proklamują niepodległość”. Były prezydent i główny architekt zamachu stanu – Puigdemont nie zdecydował się jednak na tak radykalne rozwiązanie i uciekł do Belgii.
Reakcja Ambasady Rosyjskiej w Madrycie zaskoczyła wszystkich kpiarskim tonem oficjalnego komunikatu, który zamiast wyjaśniać prowokował konsternację. Zaczynała się od słów „Informacja która ukazała się w mediach hiszpańskich o przybyciu 10 tys żołnierzy jest niekompletna, należy dorzucić jeszcze dwa zera do liczby żołnierzy…” i obracała wszystko w żart dając do zrozumienia, że Hiszpanom nieobce jest spiskowe myślenie.
Sędziowie analizują wątki, w których przewijają się prowokacje rosyjskie i dezinformacje, które za sprawą rosyjskich mediów propagandy obiegły cały świat. Przykładem spektakularnego fake newsa była publikacja w RT News o brutalnych represjach wobec katalońskich manifestantów i obecności czołgów na ulicach Barcelony. Setki tysięcy użytkowników facebooka udostępniło te kłamstwa powodując taką a nie inną reakcję także wśród obserwatorów ze świata czyli: przychylną dla anarchistycznej rewolucji w Katalonii. Madryt po dziś dzień płaci słone rachunki za dezinformacje rosyjskie. Jeśli Rosja ma wystarczające macki, aby podsycać konflikty na antypodach Europy cóż dopiero po sąsiedzku…
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.