Mosbacher zabrała głos ws. zamieszek w USA. "Sercem jestem z tymi, którzy stracili życie"
Kongres Stanów Zjednoczonych miał w środę dopełnić formalności uznania Joe Bidena za zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA z 3 listopada 2020 roku. Posiedzeniu dotyczącemu głosowania Kolegium Elektorów przewodniczył wiceprezydent USA Mike Pence.
W pewnym momencie obrady zostały jednak przerwane, kiedy zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się na Kapitol.Demonstranci wbiegli do sali obrad Izby Reprezentantów, w tym na mównicę, oraz do biura przewodniczącej tej izby Nancy Pelosi. Część z nich była uzbrojona.
W wyniku zajść zginęły 4 osoby, a wielu funkcjonariuszy policji zostało rannych. Jeden z policjantów został odwieziony do szpitala.
Georgette Mosbacher wydała oświadczenie w związku z zajściami w Waszyngtonie.
"Jak wczoraj powiedział wiceprezydent Pence, świat kolejny raz był wczoraj świadkiem prężności i siły naszej demokracji. Po ustaniu zamieszek i bezprecedensowych aktów wandalizmu, nasi wybrani przedstawiciele jeszcze tego samego wieczoru powrócili na Kapitol i na nowo podjęli pracę na rzecz narodu amerykańskiego, wspierając i broniąc konstytucję Stanów Zjednoczonych" – napisała ambasador.
Jak podkreśliła Mosbacher, "wczorajsze wydarzenia na Kapitolu nie odzwierciedlają tego, kim jako Amerykanie jesteśmy ani za czym się opowiadamy". Kongres zatwierdził wygraną Bidena, którego ambasador nazywa swoim "przyjacielem" i "przyzwoitym człowiekiem".
"Jak już mówiłam wcześniej, 20 stycznia zostanie zaprzysiężony jako kolejny prezydent. Sercem jestem z tymi, którzy stracili życie, i jestem pewna, że sprawcy tych czynów zostaną szybko postawieni przed obliczem sprawiedliwości" – pisze Mosbacher.
Ustępująca ambasador podziękowała również "polskim przyjaciołom" za "wszelkie zapewnienia o wsparciu".
"Nasze wspólne przywiązanie do wartości demokratycznych leży u podstaw relacji polsko-amerykańskich, które są silniejsze niż kiedykolwiek. To nie uległo zmianie i nie zmieni się wraz z nastaniem nowej administracji" – zakończyła Mosbacher.