Dr Anusz: Banaś zwrócił się do Kaczyńskiego ws. służb specjalnych
Damian Cygan: Jakie są przyczyny ataku "Wiadomości" TVP na Pawła Borysa, prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju? W jego obronę zaangażowali się prezydent i premier.
Andrzej Anusz: Sądzę, że to jest jeden z elementów napięcia w Zjednoczonej Prawicy, choć kwestia przeszłości prezesa Borysa nie pojawia się pierwszy raz. Już w momencie powoływania go na tę funkcję przypominano jego dotychczasową drogę biznesową, związki z Janem Kulczykiem itp. Ponieważ dziś Paweł Borys jest bardzo blisko związany z Mateuszem Morawieckim, to uderzenie w prezesa PFR jest pośrednio uderzeniem w premiera i próbą osłabienia jego pozycji.
Szef NIK Marian Banaś udzielił głośnego wywiadu, w którym stwierdził m.in., że "żadnej afery Banasia nie było, a była jedynie prowokacja służb". Według niego "prawdziwe afery są w innych miejscach". Czy prezes NIK szykuje polityczną zemstę na PiS?
Po pierwsze widać, że w sprawie prezesa Banasia, która ciągnie się już długo, prokuratora nie ma żadnych zarzutów formalnych, a więc sprawa nie jest tak oczywista, jak się wydawało. Po drugie Banaś już półtora roku jest prezesem NIK, zatem opinia publiczna oczekuje, że jako szef tej instytucji będzie pokazywał nieprawidłowości związane z funkcjonowaniem administracji publicznej i szeroko pojętej władzy.
Natomiast moją uwagę w tym wywiadzie przykuł bardzo ciekawy passus, w którym Banaś właściwie wprost zwraca się do Jarosława Kaczyńskiego, mówiąc, że prezes PiS powinien mieć także inne źródła informacji niż tylko te pochodzące ze służb specjalnych, bo one mogą go po prostu wprowadzić błąd. Jak rozumiem, Banaś sugeruje, że Kaczyński mógłby korzystać z informacji Najwyższej Izby Kontroli. Zresztą wspomina o tym, że spotyka się z prezydentem Dudą i przekazuje mu właśnie takie informacje.
Dlatego wywiadu Banasia nie odbieram w kategorii zemsty czy walki, natomiast prezes NIK ewidentnie próbuje stać się pewnym punktem odniesienia dla władz, a jako szef NIK i z racji konstytucyjnego umocowania tej instytucji rzeczywiście takim punktem powinien być.
Jarosław Kaczyński zapowiedział dokończenie reformy sądownictwa. Czy w związku z zaangażowaniem w tę sprawę organów unijnych, w tym TSUE, przeprowadzenie dogłębnych zmian w wymiarze sprawiedliwości jest w ogóle możliwe?
Na tę sprawę patrzyłbym bardziej w kategoriach sytuacji wewnętrznej w obozie Zjednoczonej Prawicy. Sądzę, że w tle jest próba porozumienia z Pawłem Kukizem i być może nastąpi przyspieszenie realizacji pomysłu sędziów pokoju. Poparcie tego projektu przez obóz Zjednoczonej Prawicy i Kukiz'15 byłoby wzmocnieniem większości parlamentarnej, która w tym momencie jest bardzo rozedrgana.
Natomiast z punktu widzenia UE w tej sprawie nic się nie zmienia, dlatego że zarówno rząd, jak i Kaczyński mają od dłuższego czasu jedno i to samo stanowisko, a mianowicie, że państwa członkowskie mogą reformować wymiar sprawiedliwości i ustalać reguły w sądownictwie według swojego prawa. Dlatego kwestia takiego czy innego stanowiska Trybunału Sprawiedliwości UE niewiele w tej sprawie zmienia, przynajmniej na razie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.