Komisarz UE: Certyfikaty szczepień nie tylko do swobodnego podróżowania
We wtorek odbyło się posiedzenie komisji wolności obywatelskich (LIBE) Parlamentu Europejskiego.
Jako jedno z potencjalnych zastosowań tzw. paszportu szczepień Dider Reynders wymienił możliwość wstępu na wydarzenia kulturalne. – Widzieliśmy już propozycje projektów pilotażowych dotyczących wydarzeń kulturalnych. Już teraz są stawiane pewne wymagania wobec osób, które chodzą na tego typu imprezy. Są one np. proszone o noszenie maski, a to już jest wymóg – tłumaczył komisarz.
Zaznaczył jednocześnie, że państwa członkowskie będą musiały same stworzyć podstawy prawne umożliwiające im zastosowanie certyfikatów szczepień do celów innych niż podróże.
"Zaufanie i pewność"
Reynders przypomniał, że proponowany przez UE certyfikat podróżny zawierałby informacje o szczepieniach, wynikach negatywnego testu lub obecności przeciwciał i byłby ważny do czasu ogłoszenia przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) końca pandemii.
– Chcemy dać obywatelom i państwom członkowskim narzędzie, które zapewni niezbędne zaufanie i pewność. Narzędzie, na którym właściwe organy mogą polegać w celu ułatwienia swobodnego przemieszczania się – oświadczył Belg. – Podobnie linie lotnicze mogłyby weryfikować ważność certyfikatu w prosty sposób przy odprawie – dodał.
Ograniczenie wolności?
Reynders podkreślał, że świadectwo szczepień nie jest równoznaczne z "paszportem szczepień", ponieważ samo zaszczepienie nie daje ludziom prawa do swobodnego podróżowania. Oznaczałoby to dyskryminację wobec tych, którzy nie mogą bądź nie chcą być zaszczepieni.
Z ostatnią tezą polemizowała m.in. europosłanka liberałów (Renew) Sophia in ’t Veld, mówiąc, że skoro świadectwo stanie warunkiem wstępnym podróżowania po Europie, to będzie swojego rodzaju paszportem. Zaapelowała też o stworzenie obywatelom dostępu do przystępnych cenowo testów PCR, aby uniknąć potencjalnej dyskryminacji osób niezaszczepionych.
Przedstawiciel Europejskich konserwatystów i Reformatorów (EKR) Nicola Procaccini skrytykował pomysł KE, by okres działania certyfikatów uzależniać od decyzji WHO, która jest instytucją spoza Unii i nie należy – jak to ujął – "do wzorów skutecznego działania".