"Byliśmy potwornie tępieni". Sakiewicz o sytuacji dziennikarzy po katastrofie smoleńskiej
W sobotę 10 kwietnia minęło jedenaście lat od katastrofy smoleńskiej. 10 kwietnia 2010 r. na lotnisku Smoleńsk-Północny rozbił się rządowy samolot Tu-154M z 96 osobami na pokładzie. Zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej.
Tomasz Sakiewicz w rozmowie na antenie Polskiego Radia 24 wspominał sytuację części dziennikarzy po katastrofie smoleńskiej. Jego zdaniem przeżywali oni to samo, co ich koledzy "w stanie wojennym".
– Dziennikarze, którzy chcieli się zachować normalnie po katastrofie smoleńskiej przeżywali to, co dziennikarze w stanie wojennym. Byli usuwani z pracy itd. Udało ocalić się Gazetę Polską, ale byliśmy potwornie tępieni – stwierdził redaktor naczelny "GP".
Zdjęcia Kopacz
Dziennikarz odniósł się także do opublikowanych w filmie Ewy Stankiewicz zdjęć byłej minister zdrowia Ewy Kopacz z moskiewskiej kostnicy po katastrofie smoleńskiej. Sakiewicz mocno skomentował uwiecznione na fotografii postawę i zachowanie polityk PO.
– Jako dziennikarze mamy prawo pytać czy pani Kopacz była w stanie, w którym mogła się kontrolować. Przecież takich zdjęć normalny, trzeźwy człowiek nie jest w stanie zrobić, nawet przy zdolnościach intelektualnych pani Kopacz. Jest to niewyobrażalne – ocenił.
Tomasz Sakiewicz skomentował również sytuację wokół sejmowej podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza. Zespól wciąż nie opublikował końcowego raportu, co wywołało kontrowersje nawet u części rodzin ofiar katastrofy. Ostatnio z wnioskiem o audyt w podkomisji zwróciła się Małgorzata Wasserman, córka Zbigniewa Wassermana.
Zdaniem Sakiewicza, zespół kierowany przez Macierewicza ma za zadanie wyjaśnienie katastrofy, a nie szukanie winnych.
– Podkomisja działająca pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza nie ustala winnych. Ustala przyczyny. To zupełnie inny sposób opisywania rzeczywistości niż prokuratura, która szuka winnych i osób którym można postawić zarzuty – ocenił.