Posłanka, której ojciec, polityk PiS Zbigniew Wassermann, zginął w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku powiedziała na antenie Polsat News, że czuje się rozczarowana tym, iż 11 lat czeka na dowody świadczące o tym, co się wydarzyło.
Wassermann: Cierpliwie czekam na dowody
– Jak najbardziej podpisałabym się pod tym wnioskiem (o audyt w podkomisji smoleńskiej – red.). Uważam, że dość długo czekamy na rozstrzygnięcia, a chciałabym wiedzieć, co jest tego przyczyną. Cierpliwie czekam jedenasty rok na twarde przesłanki i dowody, żeby dowiedzieć się o tym, jak wyglądał przebieg tej katastrofy – oświadczyła Wassermann.
Dodała, że "choćby z uwagi na upływ czasu i pojawiające się wątpliwości" chciałaby, aby taki audyt został przeprowadzony".
– Czuję się rozczarowana tym, że upłynęło 11 lat i nie mamy wyników, ale też rozumiem, że taka praca wymaga czasu – mówiła programie w "Graffiti" Wassermann.
Podkomisja smoleńska została powołana do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Po odejściu z funkcji szefa MON, w styczniu 2018 roku jej przewodniczącym został Antoni Macierewicz.
Katastrofa smoleńska. Zginęło 96 osób
10 kwietnia 2010 roku na lotnisku w Smoleńsku rozbił się rządowy tupolew. Zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński wraz z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu urzędników państwowych, wojskowych i duchownych. Delegacja leciała do Rosji na obchody rocznicowe zbrodni katyńskiej.
Zgodnie z tzw. raportem Millera Tu-154M zahaczył lewym skrzydłem o brzozę, obrócił się i uderzył w ziemię. Z kolei według ustaleń podkomisji smoleńskiej na skrzydle doszło do eksplozji.
Czytaj też:
Katastrofa smoleńska. Jest nagranie z tajnej narady u Tuska