Gmyz: Opozycja występuje z pozycji polexitowych
We wtorek doszło do spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z posłami Lewicy w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Jak po zakończeniu rozmów poinformował Robert Biedroń, rząd zgodził się przyjąć postulaty przedstawione przez polityków opozycji.
Szef polskiego rządu nie krył zadowolenia z osiągniętego porozumienia. Morawiecki podczas własnej konferencji prasowej podkreślił, że klub Lewicy był jedynym, który przedstawił swoje uwagi do KPO.
– Dzisiaj rano spotkaliśmy się z delegacją Lewicy. To jedyny klub parlamentarny, od którego otrzymaliśmy kompleksowe propozycje. Przypieczętowaliśmy uzgodnienie w kilku zasadniczych obszarach – powiedział premier.
W pracach nad kształtem Planu nie brała Koalicja Obywatelska. Politycy największej partii opozycyjnej uzależnili swoje poparcie dla KPO od rezygnacji rządu. Z kolei po wtorkowym porozumieniu między Morawieckim a Lewicą, posłowie KO zarzucili swoim opozycyjnym kolegom zdradę i "negocjacje z terrorystami". Sami jednak nie ustrzegli się zarzutów o hipokryzję.
Gmyz: KO zmieniła narrację
Gmyz komentując wydarzenia wokół Krajowego Planu Odbudowy wskazał na zmianę narracji Koalicji Obywatelskiej dotyczącą Planu. Ma ona związek z sytuacją w Niemczech.
– Są głosy, że Niemcom nie podoba się Fundusz Odbudowy, z tego względu, że gdyby zdarzyła się sytuacja, że większość państw biorących w nim udział zbankrutuje, to żyrantem tej pożyczki będzie właśnie Republika Federalna – powiedział na antenie Polskiego Radia 24 berliński korespondent TVP, dodając, że Berlin "poradzi sobie bez Funduszu Odbudowy".
– Niemcy nie przyznają się do tego wprost, chcą być europejskim prymusem, pokazywać, że ich przywództwo w UE jest silne, chcą wyrazić solidarność z innymi krajami, ciekawe jednak jest, że w momencie, w którym Fundusz Odbudowy zaczął być niewygodny dla Niemiec, chociaż nie w sposób oficjalny, nagle polska opozycja zmieniła o 180 stopni swoją postawę wobec niego – dodał Gmyz.
Dziennikarz jest zdania, że KO występuje w tej chwili z "pozycji polexitowych". Jeszcze kilkanaście tygodni temu Borys Budka przekonywał, że odrzucenie KPO "będzie oznaczało zgodę na polexit". Teraz największa partia opozycyjna zastanawia się nad jego poparciem.