Repetowicz: To strona izraelska nie chce mediacji i zakończenia konfliktu
Od kilku dni w Strefie Gazy trwa wymiana ognia pomiędzy siłami zbrojnymi Izraela a bojownikami Hamasu. W piątek w kierunku Izraela wystrzelono trzy pociski rakietowe z terenu Libanu. Rodzi to pytanie, czy konfrontacja izraelsko-palestyńska może przerodzić się w konflikt o charakterze regionalnym.
Hezbollah wspomoże Hamas?
Sytuację w Izraelu i Strefie Gazy komentował w Radio WNET dziennikarz, publicysta i analityk specjalizujący się w tematyce bliskowschodniej, Witold Repetowicz.
Jego zdaniem niewykluczone, że libański Hezbollah podłączy się do konfliktu między Izraelem a Hamasem. Ekspert zaznaczył jednocześnie, że Hamas był gotowy na mediację (do której zgłosił się Egipt) i próbował wygasić konflikt. – Póki co to strona izraelska nie chce mediacji i nie chce zakończenia tego konfliktu – wskazał Repetowicz.
– Podobnie jak Hamas, Hezbollah jest sojusznikiem Iranu i wrogiem Izraela, więc ten front północny może zostać otwarty – mówił dalej, zaznaczając jednak, że sytuacja w Libanie jest bardzo delikatna.
– Dla Izraela włączenie się Hezbollahu byłoby ciosem zwłaszcza, że nie jest pewne na ile „Żelazna Kopuła” będzie wytrzymała. To kosztuje i ta obrona nie jest wieczna, natomiast arsenał Hezbollahu jest większy niż Hamasu. Z drugiej jednak strony, byłyby to także cios dla Libanu – wskazał Repetowicz. Podkreślił, że zaangażowanie się Hezbollahu wiązałoby się zatem z dużymi kosztami zarówno dla Izraela, jak i dla Libanu.
Repetowicz tłumaczył też, że wkroczenie wojsk lądowych do Strefy Gazy oznaczałoby znaczące ryzyko dla władz w Tel-Awiwie. Zwrócił uwagę, że dla Izraela wygodnej jest, żeby Palestyna miała twarz Hamasu, ponieważ ułatwia to tłumaczenie światu, że strona izraelska nie ma jak z nimi rozmawiać. – Netanjahu z Gancem mogą jednak dojść do wniosku, że mogą politycznie zyskać na pacyfikacji Strefy Gazy – zaznaczył Repetowicz.
Izrael nasila działania
Od poniedziałku w Strefie Gazy i Izraelu trwają zamieszki. Przeprowadzone zostały też ataki rakietowe. W ciągu ostatnich czterech dni, co najmniej 109 osób zginęło w Strefie Gazy, w tym 29 dzieci – podali palestyńscy urzędnicy medyczni. Tylko w czwartek w enklawie zginęło 52 Palestyńczyków, co jest najwyższą liczbą w ciągu jednego dnia od poniedziałku. W Izraelu zginęło siedem osób: żołnierz patrolujący granicę Gazy, pięciu izraelskich cywilów, w tym dwoje dzieci, i indyjski robotnik - podały izraelskie władze.
W piątek Izrael zintensyfikował działania. "Lotnictwo izraelskie i wojska lądowe dokonują obecnie ataku w Strefie Gazy" – podano w wojskowym komunikacie, nie podano jednak żadnych szczegółów operacji. Przy granicy z palestyńską enklawą zgromadzono znaczne siły wojsk lądowych.
Jak donoszą korespondenci wojenni, nie doszło do inwazji wojsk lądowych na Strefę Gazy, ostrzał artyleryjski odbywa się z izraelskiej strony granicy.
Jak informuje Reuters, mieszkańcy północnej części Strefy Gazy mówili o silnym ostrzale artyleryjskim i dziesiątkach ataków z powietrza.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył w czwartek, że kampania przeciwko Strefie Gazy "będzie trwała jeszcze przez jakiś czas".