Pratasiewicz wymienił jego nazwisko podczas wywiadu. Białoruski ekspert wyjechał na Ukrainę
Zatrzymany dwa tygodnie temu przez białoruskie KGB bloger i opozycjonista udzielił państwowej telewizji wywiadu, w którym wymienił nazwisko Arcioma Szrajbmana. Politolog, w obawie przed represjami ze strony reżimu Aleksandra Łukaszenki, wyjechał na Ukrainę.
"Jak na ironię w środę rano twierdziłem, że nie czuję zagrożenia. Wieczorem w pośpiechu pakowałem walizki" – napisał Szrajbman w internecie.
Wywiad Pratasiewicza
W wyemitowanym przez stację ONT materiale Pratasiewicz stwierdził, że Szrajbman był jednym z ekspertów, którzy mieli doradzać białoruskiej opozycji w planach dokonania przewrotu w państwie.
Politolog przyznał, że był członkiem czatu, w którym brali udział przedstawiciele opozycji wobec prezydenta Łukaszenki, ale robił to wyłącznie w celach naukowych jako obserwator.
"Obiektem moich zainteresowań było obserwowanie na żywo, jak komunikują się ci, których przed sierpniem zaczęto nazywać koordynatorami białoruskiej rewolucji" – napisał Szrajbman.
W obawie o swoje bezpieczeństwo, politolog zdecydował się opuścić Białoruś i udać się na Ukrainę. Niepokój Szrajbmana był o tyle większy, że białoruskie państwowe media już w grudniu ubiegłego roku wymieniały go jako eksperta, który współpracuje z opozycją.
Jak sam jednak przyznał, nie ma pretensji do Pratasiewicza za jego słowa.
"Nie wiemy, jaką piwnicę w ŁRL [samozwańczej Ługańskiej Republice Ludowej w Donbasie na Ukrainie - przyp. red.] i jaki los dla jego dziewczyny mu przedstawiono w przypadku odmowy udzielenia tego wywiadu. Zakładników się nie osądza" – napisał.
Porwanie Pratasiewicza
Dwa tygodnie temu białoruskie służby wymusiły awaryjnie lądowanie samolotu linii Ryanair (lecącego z Aten do Wilna) w Mińsku. Na pokładzie maszyny znajdował się znany białoruski opozycjonista Roman Pratasiewicz, który został zatrzymany po lądowaniu.
Stanowisko wobec działań reżimu Łukaszenki zajęli najważniejsi politycy w Polsce. Prezydent Andrzej Duda wskazał, że incydent na mińskim lotnisku jest kolejnym przykładem złamania przez Białoruś prawa międzynarodowego. Polityk domaga się także zdecydowanych działań wobec władz w Mińsku.
Z kolei premier Mateusz Morawiecki ocenił, że działania Mińska to "bezprecedensowy akt terroryzmu państwowego". Szef polskiego rządu poinformował także, że poprosił szefa Rady Europejskiej o rozszerzenie agendy nadzwyczajnego szczytu RE o punkt dotyczący Białorusi i wydarzeń na mińskim lotnisku.
Przywódcy państw UE zdecydowali o nałożeniu sankcji na białoruskie linie lotnicze. Trwają prace nad decyzjami dotyczącymi sankcji ekonomicznych i personalnych.