Wicepremier: Jeśli druga strona będzie eskalować napięcie, może dojść do sytuacji straszliwych
W rozmowie polityka z portalem polskatimes.pl przywołano wtorkową debatę w Sejmie dotyczącą sytuacji na granicy. Prof. Gliński nie bez satysfakcji zauważył, że przebiegała ona w dużo lepszej niż zazwyczaj atmosferze.
– Być może ostatnie obrazy z granicy kogoś otrzeźwiły. Choć bardziej prawdopodobna jest zimna kalkulacja Tuska, który zorientował się, że Polacy nie akceptują awanturnictwa opozycji w sytuacji zewnętrznego zagrożenia – ocenił.
Odnosząc się do konfliktu na granicy polsko-białoruskiej, szef resortu kultury ocenił, że międzynarodowy nacisk na Białoruś i Rosję powinien być znacznie silniejszy. – Jeśli druga strona będzie eskalować napięcie, może dojść do sytuacji straszliwych, o których nawet nie chcę mówić. Taka jest logika tego rodzaju konfliktów. Jeżeli nie uda nam się, a to jest wyścig z czasem, dostatecznie zmobilizować instytucji międzynarodowych, w tym UE i NATO, obezwładnić Łukaszenkę i Putina poprzez utrudnienie funkcjonowania linii lotniczych, co jest szalenie trudne, możemy mieć do czynienia z bardzo groźnymi konsekwencjami – ocenił.
Wicepremier zaznaczył również, że strona polska była przygotowana na zagrożenie ze strony Łukaszenki. Jak podkreślił, pierwsze decyzje były podejmowane na przełomie czerwca i lipca.
Dziennikarze na granicy
– Po to jest stan wyjątkowy, żeby były wyjątkowe rozwiązania – powiedział prof. Gliński odpowiadając na pytanie, czy dziennikarze nie powinni zostać dopuszczeni na polsko-białoruską granicę. Polityk dodał, że "część polskiego świata dziennikarskiego jest po czubek nosa zanurzona w polityce".
– Decyzja co do obecności mediów w strefie granicznej należy przede wszystkim do osób tam na miejscu, chroniących nas wszystkich. Jeżeli będzie możliwość dopuszczenia do strefy wyłączonej pewnej ograniczonej liczby rzetelnych dziennikarzy, to o tym poinformujemy – skwitował Piotr Gliński.