"Mówię to z goryczą". Prof. Legutko zabrał głos ws. ostatniej debaty w PE
Podczas debaty głos zabrała m.in. Swietłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji. Polityk wyraziła wsparcie dla Polski i krajów, które zmagają się dziś z kryzysem migracyjnym. Skierowała także do europosłów mocne słowa.
– Naprawdę wierzycie, że wasze ubolewania i wyrazy głębokiego zaniepokojenia zapewnią więzionym i prześladowanym Białorusinom poczucie bezpieczeństwa i spokoju? Europa musi być bardziej pro-aktywna, czekanie i przyglądanie się to niedobra strategia – powiedziała.
Gorzkie słowa europosła
Komentując dla Polskiego Radia 24 środową debatę, prof. Ryszard Legutko nie szczędził gorzkich słów pod adresem eurodeputowanych. Wskazywał, że członkowie PE "bardzo chętnie się wzruszają w niektórych sytuacjach, są hojni w słowach i biją brawo", ale, jak stwierdził, "to nic ich nie kosztuje".
– Tak naprawdę sytuacja na Białorusi ich niewiele obchodzi – powiedział europoseł PiS.
Polityk zwrócił uwagę na fakt, że choć oficjalnie unijni polityki popierają sankcje wobec Rosji, to w rzeczywistości "ich stanowisko jest mocno zmoderowane".
– Główne partie zachodnioeuropejskie są przychylnie nastawione do Rosji. Są oczywiście sankcje i krytyka, ale już do spraw tak konkretnych jak Nord Stream 2 podejście jest inne. Wielokrotnie próbowaliśmy tę sprawę podnieść na forum Parlamentu Europejskiego i ona za każdym razem upadała na konferencji przewodniczących – stwierdził.
Sprawa Nord Stream 2
Jak zaznaczył europoseł, nie spotkał żadnego polityka, "także niemieckiego", który byłby oficjalnie "za" Nord Stream 2.
– Jednak Europarlament specjalnie nie wystąpił przeciw temu przedsięwzięciu, a Komisja Europejska wydała trochę pomruków. Natomiast oklaski poparcia dla białoruskiej opozycji naprawdę niewiele kosztują. Mówię to z goryczą, ale znam tę instytucję i nie daję się już nabierać na te ich sentymentalne wyrazy poparcia – wskazuje prof. Legutko.
Polityk dodaje, że unijni politycy mają świadomość, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie jest kryzysem migracyjnym, ale zagrożeniem dla bezpieczeństwa UE. Mimo to, nie są w stanie zdobyć się na oficjalne działania w tym kierunku.
– Całkiem spora ich część prywatnie to przyznaje, ale jak przychodzi do decyzji albo do jakichś publicznych deklaracji, to są wyraźnie wstrzemięźliwi – powiedział gość PR24.