Afera z Pegasusem. Szłapka: Władza podsłuchiwała przeciwników politycznych
W grudniu agencja Associated Press przekazała, iż w 2019 roku telefony komórkowe mec. Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek oraz senatora Krzysztofa Brejzy mogły być zhakowane i podsłuchiwane za pomocą systemu szpiegowskiego Pegasus. Smartfon Brejzy mógł być cele cyberataków aż 33 razy. Polityk kierował w tym czasie kampanią Koalicji Obywatelskiej przed wyborami do parlamentu.
"Największa afera"
W ostatni wtorek przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk ocenił, że wykorzystywanie Pegasusa w Polsce to "największa afera polityczna od 1989 roku". W związku z tym, były premier chciałby powołania sejmowej komisji śledczej, a także komisji nadzwyczajnej w Senacie, która mogłaby sprawdzić "różne okoliczności związane z akcją posłuchową".
Opinię lidera PO podziela szef.Nowoczesnej, który w środę był gościem programu "Rzecz o polityce" w serwisie rp.pl.
– Te słowa padały już kilkukrotnie, nie tylko z ust przewodniczącego Donalda Tuska. Wygląda na to, że to jest największa afera od 1989 roku, przy której afera Watergate jest niewielką sytuacją. Nie politycy na własną rękę podsłuchiwali swoich oponentów, tylko władza użyła najnowocześniejszych technologii, przeznaczonych do zwalczania terroryzmu, podsłuchiwania przestępców, żeby przy zatrzymaniu danej osoby dowiedzieć się, gdzie jest, co robi, bo taka jest technika operacyjna, wykorzystała ten cały aparat do podsłuchiwania swoich przeciwników politycznych – powiedział Adam Szłapka.
– Taka rzecz nie dzieje się w demokratycznych państwach i dziać się nie może – dodał.
"To było łajdactwo"
Na słowa Tuska o "największej aferze politycznej" odpowiedział już wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
– Po odsunięciu PO od władzy został zrobiony audyt służb specjalnych. (...) Mieliśmy kilkudziesięciu dziennikarzy, których połączenia były monitorowane. Były różne dziwne sytuacje, niektóre do dziś bada prokuratura, jak sprawa mojej żony, która przez trzy miesiące była podsłuchiwana przez ABW. To łajdactwo i zdaję sobie sprawę, że była to próba zbierania kompromatów na moją rodzinę. Donald Tusk to klasyczny diabeł, który ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni – tłumaczył Maciej Wąsik.