Wiceminister rolnictwa: Jeśli Kosiniak-Kamysz mówił poważnie, to jest oderwany od rzeczywistości
DoRzeczy.pl: Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Agrounia oskarżają rząd, że zbyt mało robi, żeby pomóc rolnikom uporać się ze skutkami inflacji. Chodzi m.in. o wzrost cen nawozów i jego konsekwencje. Jak pan odpowie na zarzuty?
Krzysztof Ciecióra: Konferencja Władysława Kosiniaka-Kamysza z Michałem Kołodziejczakiem była kuriozalna i opierała się na całej masie bzdur, które starałem się prostować w mediach społecznościowych. Panowie twierdzą, że spółki Skarbu Państwa, głównie Azoty Puławy zarabiają gigantyczne pieniądze na handlu nawozami w Polsce, dlatego obserwujemy tak gigantyczne ceny na rynku. To nie jest prawda. Wystarczy spojrzeć do raportów finansowych tych spółek, aby dowiedzieć się, że mają one minimalną marżę na swoich produktach, która jest na poziomie 5 proc., zapewniającym normalne funkcjonowanie spółki.
Lider PSL chciałby, żeby cena nawozu w Polsce wynosiła około 400 zł za tonę. Czy to realne?
Bardzo proszę, jestem ''za''. Chciałbym jednak, żeby Władysław Kosiniaka-Kamysz przedstawił biznesplan pozwalający na wygenerowanie takiej kwoty sprzedaży. Jeśli lider PSL mówił poważnie, to oznacza, że jest totalnie oderwany od rzeczywistości i nie ma pojęcia na czym polega ten biznes i jak tworzy się nawóz w Polsce. Takich cen nigdy nie było i one są nieosiągalne. Rozumiem, że Kosiniak-Kamysz jest z zawodu lekarzem, a nie rolnikiem, ale mimo wszystko wypadałoby mieć minimalne pojęcie o tym, o czym się mówi.
Liderzy PSL i Agrounii uważają, że polskie państwo łupi rolników.
Takie rzeczy należy dementować. Po pierwsze, zadziwia mnie obrona przez polityków PSL kontraktu jamalskiego. Przez takie umowy dziś ceny gazu są na takim poziomie. Kolejna rzecz to koszty, które ponoszą polskie firmy. Azoty Puławy zapłaciły 565 mln złotych za prawo do emisji CO2. W tym samym czasie koszt zakupu gazu wyniósł 578 mln złotych. Widzimy wyraźnie, skąd wynikają podwyżki. Przypominam, że samo PSL było przeciwko zniesieniu tych opłat, więc Ludowcy są współodpowiedzialni za obecne ceny i dziwi mnie zachowanie tych polityków, bowiem jest to przekroczenie kolejnych granic hipokryzji.
Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski przekonuje, że wzrost cen nawozów to poważny problem i zerowy VAT w tym przypadku to za mało. Rząd chciałby wprowadzić dopłaty dla rolników na zakup nawozów, ale czeka na zgodę KE. Co jeszcze można zrobić?
Czekamy na zgodę Komisji Europejskiej i jeśli będziemy mieli zielone światło, a liczę, że tak się stanie, natychmiast ruszamy z wypłatą pieniędzy dla rolników. Osobiście apelowałem podczas Rady UE, żeby zainteresować się losem rolników, których po prostu nie stać na kupno nawozu. Powtórzę, że liczę na pozytywną decyzję KE. Wcześniej doprowadziliśmy do sprzedaży bezpośredniej nawozów, gdyż takiej możliwości nie było. Nieodpłatnie przekazujemy prawa do emisji CO2 spółką produkującym nawóz. Azoty Puławy otrzymały 73 mln zł rekompensaty za zakup emisji CO2. Przekazujemy pieniądze firmom, które najbardziej tego potrzebują. Gdyby nie działania rządu, ceny byłyby jeszcze wyższe.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.