Banaś: Tu chodzi o NIK
Prokuratura chce postawić Marianowi Banasiowi zarzuty dotyczące zatajenia części majątku i złożenia nieprawdziwych oświadczeń majątkowych w czasie, gdy Banaś pełnił stanowiska prezesa Krajowej Administracji Skarbowej, wiceministra finansów, ministra finansów i prezesa NIK.
„Posiedzenie komisji zostało zamknięte przez przewodniczącego bez rozpatrzenia sprawy z powodu sporów proceduralnych. Jutro kolejne podejście” – przekazał około 17 poseł Robert Winnicki, który – podobnie jak inni posłowie spoza komisji – nie został wpuszczony na salę, mimo chęci uczestnictwa w posiedzeniu.
Banaś: PiS boi się kontroli niezależnej NIK
Po zamknięciu komisji szef NIK spotkał się z dziennikarzami. Przekonywał, że sprawa ma charakter czysto polityczny i została wymyślona w kierownictwie PiS.
– Przez ostatnie 2,5 roku stałem się celem bezwzględnych ataków służb specjalnych i związanych z nimi światem mediów. Byliście państwo zalewani kłamstwami na temat mnie i mojej rodziny. W całej tej nagonce chodziło tylko o jedno. Aby przedstawić mnie jako złego człowieka. Byliście państwo oswajani i przygotowywani do tego momentu – powiedział.
Szef NIK ocenił, że w całej rozgrywce „nie chodzi o Mariana Banasia i jego najbliższych”. – Tu chodzi o NIK. Ostatnią w pełni niezależną, konstytucyjnie umocowaną instytucję, która może patrzeć rządzącym na ręce. Celem, jaki postawiła sobie partia rządząca, jest usunięcie mnie z NIK, bo to ja obecnie nie pozwalam, aby raporty NIK były manipulowane na korzyść władzy – kontynuował.
Banaś przekonywał, że rządzący boją się wyników kontroli niezależnej NIK. – Boją się, że NIK będzie wyjaśniać polską wersję afery Watergate, czyli sprawy Pegasusa i nielegalnej inwigilacji obywateli, polityków rządzącej partii i opozycji – stwierdził.
– Jestem gotów udowodnić przed niezależnym sądem swoją niewinność. Nie mam jednak zaufania do podległych politykom prokuratury i służb – podkreślił.