Chawryło: Władze Rosji próbują rozbroić bombę z opóźnionym zapłonem
Damian Cygan: Jak to jest, że w dobie internetu i mediów społecznościowych większość Rosjan ciągle wierzy w propagandę o wojnie na Ukrainie, którą karmi ich Kreml?
Katarzyna Chawryło: Są dwa powody. Po pierwsze, społeczeństwo rosyjskie jest bardzo wyeksponowane na propagandę władz, ponieważ rynek mediów w Rosji został w zasadzie zmonopolizowany przez państwo. Pozostały niewielkie przyczółki wolności słowa, źródła dostępne głównie w internecie. Natomiast informacje zgodne z narracją Kremla są rozpowszechniane przez państwową telewizję, co sprawia, że są łatwo dostępne i społeczeństwo jest nimi po prostu bombardowane.
Po drugie, Rosjanie są zniechęceni wydarzeniami międzynarodowymi, co widać w badaniach socjologicznych. Polityka międzynarodowa ich w ogóle nie interesuje, albo interesuje w niewielkim stopniu. Tematem Ukrainy są wręcz zmęczeni, temat ten od dawna dominuje w mediach i część społeczeństwa czuje przesyt.
Co więcej, rosyjskie władze bardzo skutecznie prowadzą politykę blokowania dostępu do niezależnych źródeł informacji. W ciągu kilku dni wojny władze w Moskwie wykonały szereg bardzo zdecydowanych działań, żeby odciąć Rosjan od niezależnych mediów, zastraszyć ich i spowodować zniechęcenie w dochodzeniu do prawdy. Ostatnie liberalne media są blokowane i zamykane, wprowadzane są zmiany ustawodawcze umożliwiające surowe karanie za tzw. fake newsy dotyczące działań armii. W tym momencie Rosjanie muszą mieć dużo determinacji i odwagi, żeby na własną rękę szukać informacji ze świata na temat tego, co dzieje się na Ukrainie. Społeczeństwo rosyjskie jest po prostu okłamywane i żyje w bańce informacyjnej.
Jakie znaczenie ma fakt, że MON Rosji oficjalnie przyznało, że rosyjscy żołnierze giną na Ukrainie?
Narracja rosyjska jest reaktywna wobec tego, o czym informuje strona ukraińska. Ukraińcy zasypują świat doniesieniami o tym, że Rosjanie giną, że sobie nie radzą w boju, że porzucają sprzęt. To zmusiło stronę rosyjską do reakcji – zdecydowali się przyznać, że jakieś straty w ludziach są. Cała propaganda rosyjska koncentruje się w tym momencie na dyskredytowaniu narracji strony ukraińskiej, ponieważ na polu informacyjnym Ukraińcy radzą sobie bardzo dobrze.
Z drugiej strony, mamy do czynienia z rozbrajaniem bomby z opóźnionym zapłonem, ponieważ straty i ofiary ludzkie to jest temat bardzo wrażliwy społecznie, który wywołuje dużo emocji, również w społeczeństwie rosyjskim. W 2014 roku podczas pierwszej fazy tej wojny to właśnie sprawa powrotu do kraju zwłok rosyjskich żołnierzy w cynkowych trumnach podgrzewała nastroje społeczne. Pojawiały się zarzuty, że władze zatajają te informacje, odmawiają szacunku poległym, więc teraz już w tym momencie Moskwa rozbraja tę bombę. Organizując uroczyste pogrzeby żołnierzom, którzy zginęli na Ukrainie, buduje narrację o bohaterach walczących w słusznej sprawie. Zapowiedziano rodzinom poległych, że dostaną wysokie odszkodowania.
Przedłużająca się wojna wzmacnia czy osłabia pozycję Władimira Putina?
Badania przeprowadzone w Rosji przed inwazją na Ukrainę nie wskazywały na to, żeby ten konflikt miał jakiś duży potencjał konsolidacji społeczeństwa wokół władzy. Im dłużej ta wojna trwa, tym dla Moskwy efekt społeczny może być bardziej niekorzystny. Stymulujący wpływ na wzrost poparcia Putina miałaby raczej krótka i zwycięska wojna. Trudno będzie Kremlowi pokazać społeczeństwu tę wojnę w takim świetle. Konflikt nadal trwa, Ukraina się broni. Na Rosję nałożono sankcje, które zaczynają już oddziaływać na społeczeństwo i na pewno odbiją się na życiu zwykłych Rosjan, co pogorszy nastroje.
Po drugie, do opinii publicznej będą przesączać się informacje o stratach i śmierci rosyjskich żołnierzy. W konsekwencji zaczną pojawiać się pytania o koszty społeczne operacji. Choć rosyjska machina propagandowa jest tak rozbudowana, sprawia wrażenie, że nie była przygotowana na ten konflikt, nie doceniła przeciwnika. To sprawia, że w wojnie informacyjnej z Ukrainą Rosjanie pozostają w tyle.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.