Triumf Orbana. Lewica wyciąga pierwsze wnioski

Dodano:
Włodzimierz Czarzasty (P), Robert Biedroń (L), Adrian Zandberg (3P) i Dorota Olko (2P) oraz Anna Maria Żukowska Źródło: PAP / Piotr Nowak
Fidesz Viktora Orbana rozgromił wspólną listę opozycji. Pierwsze powyborcze wnioski pojawiają się na polskiej scenie politycznej. Głos zabrali m.in. posłowie Lewicy.

W niedzielny wieczór zakończyło się głosowanie w wyborach do węgierskiego parlamentu. Rządząca koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) walczyła w nich o już czwarte z rzędu zwycięstwo. Na czele bloku stoi szef krajowego rządu.

Już pierwsze sondaże po przeprowadzonym głosowaniu nie pozostawiały złudzeń, że Fidesz wygrał wybory. Po przeliczeniu 99 proc. głosów nie ma już cienia wątpliwości, że zjednoczona opozycja poniosła olbrzymią klęskę.

Lewica: Wyciągnąć wnioski

Reprezentująca w Lewicy partię Razem poseł Dorota Olko wyraziła swoje rozgoryczenie na Twitterze.

"Wieści z Węgier załamujące. Ale zamiast siąść i płakać, warto wyciągnąć wnioski. Te na gorąco dość proste: zamazywanie różnorodności propozycji w kontrze do rządzących średnio działa na mobilizację potencjalnych wyborców opozycji, za to na mobilizację elektoratu rządzących bardzo” –stwierdziła.

"Takie plakaty/billboardy Fideszu z prostym przekazem, że cała ta opozycja to jedno zło i powrót do tego, co złe, w przeszłości, wisiały praktycznie wszędzie" – napisała, publikując zdjęcie byłego węgierskiego premiera wywodzącego się z partii postkomunistycznej.

W podobnym tonie wypowiedziała się Anna Maria Żukowska.

"Postulat wspólnej listy lansuje w zasadzie jedno ugrupowanie. Czyżby jako wygodne wytłumaczenie dotychczasowych oraz antycypowanej porażki wyborczej?" – napisała polityk.

Sondaże niedobre

W kolejnym poście Żukowska zwróciła uwagę na kiepską wiarygodność prezentowanych sondaży przedwyborczych.

Nie zabrakło odniesień do rosyjskiego prezydenta.

"Złe wiadomości z Węgier. Putin ma się z czego cieszyć" – ocenił Adrian Zandberg. On również krytycznie skomentował pomysł wspólnej koalicji sześciu partii.

"Ten wynik to spektakularna kompromitacja sondaży. Strategia polityczna węgierskiej opozycji polegała na sumowaniu słupków. A słupki rysowane przez sondażownie okazały się mieć niewiele wspólnego z realnymi decyzjami wyborców” – dodał.

Jasna deklaracja Orbana

Węgrzy wybierali 199-osobowy parlament. 106 deputowanych jest wyłanianych w jednoosobowych okręgach wyborczych, zaś pozostałe mandaty są rozdzielane z list krajowych wśród partii, które uzyskają ponad 5 proc. głosów zgodnie z systemem d’Hondta.

Oprócz ugrupowania premiera Orbana i bloku formacji opozycyjnych, w wyborach wystartowały jeszcze cztery inne komitety. Wśród nich znalazła się m.in. satyryczna Partia Psa o Dwóch Ogonach. Jednak sondaże nie dawały jej większych szans na osiągnięcie progu wyborczego.

Przypomnijmy, że premier Viktor Orban zadeklarował, iż w przypadku zwycięstwa Fideszu Węgry nie zaangażują się w wojnę na Ukrainie.

Źródło: Twitter/ DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...