"Nie jest w stanie znaleźć w sobie odwagi proroka". Semka mocno o papieżu
"Niech Pan zmiłuje się nad nami, nad każdym z nas. Wszyscy jesteśmy winni!" – stwierdził papież Franciszek w kontekście wojny na Ukrainie. Tymi słowami przywódca Kościoła katolickiego wywołał, nie po raz pierwszy, szereg kontrowersji. Wielu oburzyło się na słowa papieża i wytknęło mu brak jasnego stanowiska wobec rosyjskiej agresji.
Brak efektów
W podobnymi tonie wypowiedział się Piotr Semka. Publicysta został poproszony o komentarz do wypowiedzi papieża Franciszka, w tym także tej o powszechnej winie za wojnę na Ukrainie. Jego zdaniem, papież Franciszek "nie jest w stanie objąć sytuacji".
– Użyć odpowiednich słów, znaleźć w sobie tzw. odwagi proroka. Pada argument, że ulega watykańskim dyplomatom. Mogę na to złośliwie odpowiedzieć, że przy założeniu, iż wstrzemięźliwość wypowiedzi papieża Franciszka jest potrzebna dla akcji dyplomatycznej, to minął już ponad miesiąc wojny i efektów kuluarowych działań dyplomatycznych nie widać. W imię czego unika się określania Rosji mianem agresora? Żadnych efektów dyplomacji watykańskiej nie widać – powiedział gość audycji.
Semka wskazał również, że powagę sytuacji zdają się rozumieć hierarchowie w Polsce oraz przedstawiciele Kościoła Greckokatolickiego na Ukrainie, którzy wysyłają "listy do papieża i proszą o nazwanie zła złem".
Publicysta "Do Rzeczy" odniósł się także do słów kardynała Parolina, który stwierdził, że wysyłanie broni ukraińskiej armii może doprowadzić do eskalacji konfliktu z Rosją.
– Słowa kardynała Parolina są dowodem na "światowość", którą papież Franciszek kiedyś zwalczał, przestrzegając przed wchodzeniem w logikę gier tego świata. Parolin w to wszedł. Mam wrażenie, że ciągle jest coś niedobrego z watykańskim sekretariatem stanu. Były czasy, że sekretarze stanu Stolicy Apostolskiej prowadzili działania, by prymas Stefan Wyszyński wyjechał do Watykanu, by zastąpił go ktoś, kto będzie bardziej akceptowalny przez władze PRL. Temu pomysłowi ostro przeciwstawił się papież Paweł VI. Jednak dyplomacja watykańska nie cierpiała prymasa Wyszyńskiego – ocenił Semka.