Gmyz: Wygląda na to, że mieliśmy i mamy partię rosyjską w Polsce
DoRzeczy.pl: Portal RMF24.pl opisał w poniedziałek sprawę sprzedaży spółki Lotos w czasie rządów Platformy Obywatelskiej. Z dokumentów, do których dotarli dziennikarze wynika, że ówczesny rząd dopuszczał możliwość sprzedaży Lotosu Rosjanom. Czy może nam się to składać w jedną całość, jeśli chodzi politykę Tuska względem Rosjan?
Cezary Gmyz: Rzeczywiście można odnieść tego typu wrażenie, ponieważ ujawniony dokument de facto potwierdza słowa Donalda Tuska, który kiedyś opowiadał, że kapitał nie ma narodowości i nie należy prześladować Rosjan w kontekście dostępu do rynku polskiego. To kolejne potwierdzenie faktu, że rząd Donalda Tuska kooperował z Rosjanami i nowe dokumenty, ukazujące się w ostatnich dniach i nie tylko te dotyczące polskich rafinerii, ale również polityki, jaka miała być prowadzona za rządów Donalda Tuska, wskazują jasno, że Platforma Obywatelska, którą wówczas kierował Donald Tuska była najbardziej przyjazną Rosji partią na polskiej scenie politycznej.
Było jeszcze PSL Pawlaka.
Tak, który jak wiemy, podpisywał umowy dotyczące węglowodorów i sabotował niekorzystne dla Rosji inwestycje. Obaj panowie rządzili w koalicji, a wiele na to wskazuje, że mieliśmy, bądź mamy nadal do czynienia z partią rosyjską w Polsce.
Co robi większe wrażenie. Dokumenty dotyczące prywatyzacji, czy dokumenty placówek, w których widzimy sugestie, dotyczące krytyki śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez premiera, żeby wyrównać narrację?
Donald Tusk nie był tutaj politykiem samodzielnym, a jego opowieści o tym, że był przeciwnikiem Nord Stream 2 można włożyć między bajki. Przecież Tusk jeszcze do niedawna sprawował bardzo ważną funkcję w UE jako przewodniczący Rady Europejskiej. Wówczas nie słyszeliśmy o jego sprzeciwie, który miał wyrażać wobec Angeli Merkel. Wręcz przeciwnie, jego polityka była wręcz wspierająca niemiecką kanclerz. Pamiętamy jego słynne słowa które padły na zjeździe CDU, gdzie mówił, że rządy Merkel są błogosławieństwem. Jednak z kontekstu wynika, że chodziło mu o politykę europejską.
Dziś to wszystko składa nam się w jedną spójną całość, choć cały czas starano nas się przekonać, że Nord Stream 2 nie jest projektem politycznym, że będzie to wsparcie prywatnego sektora biznesu. Okazało się, że jest tak, jak wskazywał polski rząd od samego początku. Co ciekawe, nawet politycy obozu Platformy Obywatelskiej zwracali na to uwagę. Pierwszą osobą, która określiła Nord Stream 1 i 2 wcieleniem w życie paktu Ribbentrop-Mołotow był Radosław Sikorski.
Chyba nie mamy wątpliwości, jaka dziś byłaby polityka PO względem Rosji i Ukrainy. W Polsce widzimy wszystko dobrze, ale pytanie czy Niemcy widzą, jakim rządem jest ekipa SPD?
W Niemczech mamy ciekawe zjawisko, bowiem kanclerz Olaf Scholz jest od dłuższego czasu przedmiotem powszechnej krytyki niemieckiej opinii publicznej wyrażanej przez niemieckie media. Chwiejna polityka Scholza doprowadziła do dwóch z rządu porażek wyborczych SPD. Najpierw przed dwoma tygodniami w Szlezwiku-Holsztynie, a w ostatnią niedzielę w Nadrenii Północnej-Westfalii. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jednej czynnik. W wyborach zyskują partie opowiadające się za twardą polityką wobec Rosji, czyli CDU Friedricha Merza i Zieloni, którzy w Nadrenii Północnej-Westfalii trzykrotnie zwiększyli stan posiadania.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.