Kwik pro quo
Gdyby więcej czytali – na przykład, o tych stu szesnastu (a naprawdę jeśli dobrze policzyłem ponad stu sześćdziesięciu) „kamieniach milowych” pani der Leyen – odkryliby ze zdumieniem, że celem Unii Europejskiej wobec Polski jest to, żeby Polaków nie stać było na dobre albo i w ogóle jakiekolwiek samochody, na własne mieszkania, a zwłaszcza na ich ogrzewanie, na jedzenie mięsa, wyjazdy zagraniczne i inne luksusy, ale za to żeby byli całkowicie uzależnieni od rosyjskiego gazu. Coraz trudniej wytłumaczyć dzieciom, ba, mnie samemu coraz trudniej zrozumie, dlaczego właściwie pogoniliśmy tego Gierka. Za jego czasów przynajmniej ruski gaz mieliśmy podłączony bezpośrednio, a nie z dodatkowym kurkiem w Berlinie.
Nie będę tu szerzej pisał o wspomnianych „kamieniach” – obiecałem redaktorowi Gabryelowi dłuższy tekst na ten temat do papierowego wydania, proszę o odrobinę cierpliwości. Mogę zdradzić jego główną tezę: podpisanie KPO na takich warunkach grozi znacznym ograniczeniem, albo wręcz utratą suwerenności Polski,
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.