Prof. Kuna: Jestem przeciwny nakazowi noszenia maseczek. Płuca trzeba wietrzyć
DoRzeczy.pl: Kaszel, katar, bolące gardło – do lekarzy zgłasza się wielu pacjentów, którzy chorują bo stracili odporność. Według lekarzy może być to efekt noszenia maseczek. Jak pan ocenia sytuację?
Prof. Piotr Kuna: Przyczyn jest kilka. Rzeczywiście, jak na czerwiec, mamy ogromną liczbę stanów zapalnych dróg oddechowych. Etnologia tego może być różna. Z jednej strony oczywiście to mogą być infekcje wirusowe, których zazwyczaj o tej porze roku nie było. Przyczyną może być spadek odporności poprzez noszenie maseczek, czy unikanie kontaktów z wirusami. Kolejną przyczyną, którą możemy rozważyć, jest nowy wariant Omicrona BA.5, dający objawy podobne do przeziębienia.
To może warto wrócić do testowania?
Nie ma sensu, ponieważ to tylko objawy przeziębienia. Nie istnieją na to lekarstwa, trzeba po prostu się izolować. Wiemy o tym, że szczepionki stosowane tu, są mało skuteczne, dlatego nawet osoby zaszczepione mogą chorować. A kolejna rzecz to alergia. W miesiącu maju zanotowaliśmy rekordowe stężenie pyłku brzozy w miastach, sięgające 5 tys., pyłków w metrze sześciennym, podczas gdy rok temu to stężenie wyniosło 500, czyli dziesięć razy mniej. Problem jest również z trawami i chwastami. Dodatkowo nasila się trend, który moim zdaniem jest słuszny, gdzie mamy coraz mniej wykaszania, co pozwala na kwitnięcie i pylenie traw, ponieważ jest to ekologiczne. Alergikom może to szkodzić, dlatego muszą brać leki, które powstrzymają choroby. Czyli mamy trzy podstawowe przyczyny: dwa lata pandemii, która osłabiła odporność, wariant Omicron BA.5, dający objawy przeziębienia, oraz alergie.
W Niemczech już pojawił się pomysł noszenia maseczek od października do wiosny. Czy w Polsce również powinno się takie rozwiązanie zastosować?
Natura nie stworzyła żadnej przeszkody do oddychania powietrzem, to ludzie wymyślili. Teraz okazuje się, że różne modyfikacje nie zawsze wychodzą nam na zdrowie. Układ oddechowy nie jest czymś jałowym. Jest zasiedlony różnymi grzybami, wirusami i bakteriami, dlatego wymaga stałej intensywnej wentylacji, wymiany powietrza. Proszę sobie wyobrazić, że ma pan mieszkanie, którego nie wietrzy tylko zamyka na cztery spusty. Po trzech dniach będzie taki zaduch, że nikt tego nie wytrzyma. Tak samo jest z naszymi płucami. Jeżeli nie będziemy ich wietrzyć, to niestety, ale będzie dochodziło to rozwoju przewlekłych chorób układu oddechowego, osłabienia odporności, a konsekwencje tego długofalowe mogą być dużo gorsze, niż korzyść osiągana chwilowo. Dlatego jestem przeciwny. Jestem zdania, że ludzie po prostu powinni zachować dystans, uważać w czasie spotkań socjalnych, a gdy ktoś czuje się chory lub przeziębiony, powinien się izolować. Nic na siłę, zwłaszcza w sytuacji gdy badania naukowe wykazały, że w przypadku infekcji dróg oddechowych maseczki nie działają.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.