Rosyjski atak rakietowy tuż przy granicy z Polską. "To nie przypadek"
Rosjanie przeprowadzili we wtorek atak rakietowy na rejon czerwonogrodzki, w pobliżu granicy z Polską. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau przebywał tego dnia z wizytą w Kijowie.
Cytowany przez agencję Ukrinform wiceszef MSZ Paweł Jabłoński powiedział, że "to nie przypadek", że rosyjskie rakiety spadły blisko polskiej granicy akurat w czasie wizyty ministra Raua na Ukrainie.
Jabłoński: Rosja atakuje obiekty cywilne
– Od czasu inwazji na pełną skalę Rosja atakuje różne cele na Ukrainie, z których większość to obiekty cywilne – podkreślił Jabłoński. Według niego rosyjski arsenał precyzyjnej broni się wyczerpuje.
– Dlatego Rosja jest zmuszona prowadzić tę wojnę metodami nieprecyzyjnego ostrzału, co często odbywa się kosztem obiektów cywilnych. Mają pełną świadomość, że mogą trafić w obiekty cywilne i nadal to robią – zaznaczył Jabłoński.
Jak podaje Ukrinform, minionej nocy Rosjanie wystrzelili z Morza Kaspijskiego łącznie osiem pocisków, z czego sześć zostało przechwyconych przez ukraińską obronę powietrzną, a jeden przez myśliwiec.
Kijów: Minister Rau spotkał się z prezydentem Zełenskim
Szef MSZ Zbigniew Rau (występujący także w roli przewodniczącego OBWE) podczas wtorkowej wizyty na Ukrainie odwiedził m.in. zniszczoną przez Rosjan Buczę oraz spotkał się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, który podziękował Polsce za "zdecydowane poparcie dla Ukrainy w obliczu inwazji rosyjskiej na pełną skalę".
– Polacy to nasi potężni sąsiedzi, którzy pomagają nam dzisiaj, w tym historycznym momencie, wspierając nas w różnych kierunkach. Pomagają na każdy możliwy sposób: witając nas w swoich rodzinach, pomagając naszym dzieciom, pomagając rodzinom w znalezieniu pracy i schronienia – podkreślił Zełenski.