Estonia wzywa ambasadora Rosji

Dodano:
Kaja Kallas, premier Estonii Źródło: Flickr / Center for Data Innovation / CC BY 2.0
Rosyjski śmigłowiec naruszył przestrzeń powietrzną Estonii. Estońskie MSZ wezwało ambasadora Rosji, by przekazać mu oficjalny protest.

"Do naruszenia doszło na południowym wschodzie Estonii, w pobliżu posterunku granicznego Koidula, gdy rosyjski śmigłowiec bez pozwolenia wszedł w estońską przestrzeń powietrzną" – przekazano w komunikacie estońskiego MSZ. Chodzi o maszynę typu Mi-8, która naruszyła przestrzeń powietrzną Estonii we wtorek 9 sierpnia w godzinach wieczornych.

"Estonia uważa to za niezwykle poważny i godny ubolewania incydent, który jest również całkowicie nieakceptowalny" – napisano w komunikacie resortu dyplomacji Estonii.

Zaznaczono, że podczas spotkania przedstawiciele MSZ Estonii "po raz kolejny stanowczo potępili trwającą inwazję Rosji na Ukrainę". "Podkreślili konieczność przestrzegania przez Rosję suwerenności i integralności terytorialnej innych państwa, a także prawa międzynarodowego" – dodano.

Napięte relacja Estonia-Rosja

Premier Estonii zaapelowała do krajów Europy, by te "przestały wydawać wizy turystyczne Rosjanom". – Odwiedzanie Europy to przywilej, a nie prawo człowieka – tłumaczyła.

Jej wystąpieniem jest poirytowany były prezydent Rosji, a obecnie zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dimitrij Miedwiediew. Polityk zamieścił wpis na Twitterze, w którym wystosował niedwuznaczne groźby pod adresem Estonii.

"W ślad za ukraińskim klaunem, estońska pani napisała kolejne nazistowskie bzdury wymierzone w obywateli rosyjskich: »Odwiedzanie Europy to przywilej, a nie prawo człowieka«. Aż chce się jej przypomnieć inne powiedzenie: »To, że istniejesz nie jest twoją zasługą, ale naszym niedociągnięciem«" – napisał Dmitrij Miedwiediew w mediach społecznościowych.

Nawiązania do nazizmu regularnie pojawiają się w rosyjskiej propagandzie, która stara się przekonać, że Moskwa niesie Ukraińcom wyzwolenie od "nazistowskiego reżimu".

Źródło: Reuters / PAP/Telegram
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...