Libicki o słowach Tuska: Dobrze zrobiłem, odchodząc z PO
Damian Cygan: Czy był pan zaskoczony słowami Donalda Tuska, który opowiedział się za aborcją do 12. tygodnia ciąży?
Jan Filip Libicki: Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, kiedy to usłyszałem było, że słusznie cztery lata temu opuściłem Platformę Obywatelską. Zrobiłem to w geście solidarności z posłami Joanną Fabisiak, Markiem Biernackim i Jackiem Tomczakiem, których wykluczono z PO właśnie za złamanie dyscypliny partyjnej w głosowaniach nad projektami dotyczącymi aborcji.
Przy okazji chciałbym podziękować Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, które w tej sytuacji podało mi rękę i które szanuje moje wybory sumienia. I zawsze szanowało wybory sumienia innych, niezależnie od tego, co komu sumienie dyktowało.
Jakie konsekwencje polityczne dla konserwatystów w PO będą miały słowa Tuska?
Ci w Platformie, którzy mają konserwatywne poglądy, znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Mają wybór: albo zrezygnować ze startu w przyszłorocznych wyborach, albo szukać sobie innego miejsca w polityce. Taką rezygnację już mamy, bo poseł Bogusław Sonik zapowiedział, że nie będzie kandydował.
Na to pytanie muszą odpowiedzieć sobie także inni parlamentarzyści, tacy jak poseł Czesław Mroczek, posłanka Fabisiak, posłowie Paweł Poncyljusz i Paweł Kowal, a także senatorowie Kazimierz Kleina i Halina Bieda. Oni wszyscy stoją przed tym dylematem. A to nie jest dylemat łatwy i prosty. Nie zazdroszczę im tej sytuacji, w której się znaleźli.
Czy oni wszyscy mogą liczyć na to, że drzwi Koalicji Polskiej są dla nich otwarte?
Nie jestem prezesem PSL i nie ja będę o tym decydował, ale niektóre z tych osób chętnie powitałbym w Koalicji Polskiej. Zastanawiam się tylko, czy Donald Tusk podejmując taką decyzję i składając taką deklarację, że osoby, które nie będą za aborcją do 12. tygodnia ciąży nie znajdą się na listach wyborczych Platformy, robi przygotowanie do sojuszu z Lewicą czy chce ją skanibalizować.
Czy słowa Tuska zamykają temat jednej listy opozycji na wybory?
Tak, jestem przekonany, że ta deklaracja przekreśla to raz na zawsze, bo jak taka wspólna lista miałaby wyglądać, gdyby w Gdyni razem startowali Barbara Nowacka i Marek Biernacki? Po tej deklaracji Tuska już widać, że to nie wyjdzie.
Czy zgadza się pan z tym, co mówi część opozycji, że rząd nie potrafi sięgnąć po "łatwe pieniądze" z KPO, a porywa się na "nierealne reparacje" od Niemiec?
Z całą pewnością łatwiej jest przeprowadzić to wszystko, co uwolniłoby środki z Krajowego Planu Odbudowy i wiemy, jak to zrobić. Mimo to rząd tego nie robi. Jeśli chodzi o reparacje, to nie wiemy, czy w ogóle mamy możliwość prawną ubiegania się o nie. Jestem gotów walczyć o takie reparacje, ale jeśli zobaczę wiarygodne ekspertyzy prawne przygotowane nie przez Polaków i nie przez Niemców, które wykażą, że mamy możliwość po nie sięgnąć. Wtedy nawet opozycja powinna to wesprzeć. Ale na ten moment takich ekspertyz nie widać i nie wiemy, czy będziemy je mieli i czy ktoś jest w stanie nakreślić drogę prawną otrzymania tych reparacji.
Natomiast świetnie wiemy, co trzeba zrobić, żeby otrzymać środki z KPO, bo mówiliśmy o tym w Senacie, zgłaszając poprawki do ustawy o Izbie Dyscyplinarnej SN, które PiS następnie odrzucił. A skoro rząd nie potrafi sięgnąć po środki z KPO, to jak ma sobie poradzić z dużo większym zadaniem, jakim jest ewentualne uzyskanie reparacji do Niemiec?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.