Kolejna wpadka Szczuki. Zareklamowała konkurencyjną stację radiową

Dodano:
Kolejna wpadka Kazimiery Szczuki na antenie RMF FM Źródło: RMF24
W poniedziałek Kazimiera Szczuka poprowadziła drugą rozmowę na antenie RMF FM. Nie obyło się bez wpadki.

Kazimiera Szczuka nie ma łatwego startu w roli prowadzącej "Popołudniowej rozmowy" na antenie stacji radiowej RMF FM. Szerokim echem odbił się jej debiut, podczas którego wykazała się brakiem ogłady i wiedzy. Teraz miała szansę się zrehabilitować.

Gościem Szczuki był szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Przypominając w trakcie rozmowy, kto jest gościem audycji, prowadząca stwierdziła, że występuje na antenie stacji TOK FM, czyli konkurenta RMF FM. Internauci szybko wychwycili ten błąd wskazując, że Kazimiera Szczuka po raz kolejny udowadnia, że po prostu nie nadaje się do tej pracy.

Szczuka: To było głupie i chamskie. Zapraszam na kolejną audycję

W poniedziałek 5 września br. Szczuka zadebiutowała jako prowadząca "Popołudniowej rozmowy RMF FM". Od razu wywołała falę negatywnych komentarzy. Poszło o rozmowę z wiceministrem spraw zagranicznych Pawłem Jabłońskim na temat reparacji wojennych dla Polski od Niemiec za straty podczas II wojny światowej.

Kazimiera Szczuka zapytała wiceszefa MSZ o reparacje, których Polska domaga się od Niemiec. Odpowiedzi polityka nie spodobały się jednak prowadzącej program, która kazała wiceministrowi "przestać mówić".

Szczuka kilkukrotnie powtórzyła, że Polska "zrzekła się odszkodowania". – Zrzekliśmy się niejako pod presją okupanta, ale zrzekliśmy się – tłumaczyła. – Przepraszam, ale co to znaczy, że się zrzekliśmy? – zapytał Paweł Jabłoński. – To znaczy, że się zrzekliśmy (...). No w takiej formie, że się zrzekliśmy, po prostu pisemnie – odpowiedziała mu prowadząca. Kiedy wiceminister spraw zagranicznych próbował oponować z tezą Szczuki, ta stwierdziła: "Zdaje się jednak, że to ja prowadzę tę rozmowę, a nie pan i chciałabym, aby pan przestał mówić". – Można powiedzieć, że Związek Radziecki skrzywdził nas bardzo i moglibyśmy się do niego zwracać o odszkodowanie, a przynajmniej o ten nieszczęsny wrak Tupolewa – dodała.

"Wywiad" Szczuki stał się momentalnie hitem sieci, a na dziennikarkę spadła fala krytyki. W kuluarach zaczęto nawet dyskutować, że Szczuka może stracić pracę po swojej pierwszej rozmowie.

– To było głupie i chamskie. Tej samokrytyki nikt nie kazał mi składać. Hejtu się nie przestraszyłam, ale chcę, żeby było jasne, żem świadoma moich czynów – powiedziała w oświadczeniu wideo udostępnionym w mediach jako odpowiedź na nieprzychylne komentarze.

Źródło: X
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...