Europoseł PiS: Front obrony Putina. Berkowicz: To ja panu odpowiem
Kilka dni temu na polską scenę polityczną powrócił temat katastrofy smoleńskiej. To pokłosie materiału wyemitowanego w magazynie "Czarno na białym" w stacji TVN24, w którym twierdzono, że Macierewicz ukrył dowody ws. Smoleńska. Pomiędzy politykami PiS a przedstawicielami lewicowo-liberalnej opozycji doszło już na tym tle do kilku awantur, w tym podczas obrad Sejmu.
W sobotę kwestia katastrofy smoleńskiej była jednym z tematów w programie "6. dzień tygodnia" Radia ZET. Reprezentujący w studio PiS europoseł Karol Karski odpowiadał na szereg trudnych pytań ze strony współrozmówców.
Prowadzący Andrzej Stankiewicz oraz poseł PSL Marek Sawicki zwrócili uwagę, że w materiale TVN 24 wersji Macierewicza zaprzeczają członkowie komisji, których on sam powołał. Przyznają, że nie podpisali dokumentu i nie zidentyfikowali wybuchów samolotu. Wskazali też m.in., że kosztujący 8 milionów zł raport amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych nie jest dostępny na stronie internetowej podkomisji smoleńskiej.
Katastrofa w Smoleńsku. Berkowicz: Sprzeczne teorie podkomisji
Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz także nie podzielił opinii prof. Karskiego, że podkomisja Antoniego Macierewicza dobrze wykonała swoją pracę.
– Ja nie będę wyżywał się na panu pośle, bo jest w bardzo trudnej sytuacji. To wstydliwa sprawa dla każdego polityka PiS-u, który chce zachować resztki powagi. Bądźmy poważni, jest oczywiste, że obóz Zjednoczonej Prawicy czy podkomisja Macierewicza na przestrzeni czasu, również w ramach tych samych prac, podawała kolejne sprzeczne ze sobą teorie na temat tego, co się stało. Jedynym wspólnym mianownikiem tych teorii było to, żeby zrealizować agendę propagandową, że rząd PiS-u i prezydent Lech Kaczyński byli męczennikami, którzy tak dbali o interesy Polski, tak zagrażali Rosji, że Rosja postanowiła coś takiego zrobić. Jest to oczywiście wyjątkowo obrzydliwa propaganda – powiedział poseł.
Europoseł PiS: Front obrony Putina
Berkowicz ocenił, że wyjaśnienie sprawy może być dużo prostsze. – Jeżeli w Polsce mogą powstawać ławeczki za 100 tys. zł, które po kilku dniach deszczu są zniszczone, jeżeli w Polsce wycofuje się stare samoloty dopiero po tym, jak zginęło kilku pilotów, i to całkiem niedawno, bo okazało się, że części zamienne do tych samolotów były robione w warsztacie na tokarce i to nie działało, toteż rzeczy, które wynikają z raportu, wskazują na to, że mogło dojść do pewnych zaniedbań, bo u nas taka bylejakość panuje. Jest przecież informacja o wycieku paliwa z silnika dzień przed tym lotem, więc naprawdę bądźmy poważni – mówił Berkowicz.
W tym momencie odezwał się prof. Karski. – Widzę, że ukształtował się pewien front obrony Putina – powiedział.
Berkowicz: Nazywacie tak wszystkich, którzy są przeciwko waszemu socjalizmowi
– Pan poseł Karski zapisał Platformę, Lewicę i Konfederacje do frontu obrony Putina – powiedział Stankiewicz, pozwalając Berkowiczowi dokończyć wypowiedź.
– To ja panu odpowiem – oznajmił Berkowicz. – W 1943 roku, jak pan zapewne wie, została wystosowana informacja do komunistów z USA, żeby wszystkich przeciwników komunizmu jak najczęściej nazywać faszystami, antysemitami i innymi źle kojarzącymi się słowami. Wy realizujecie właśnie radziecką politykę nazywania wszystkich, którzy są przeciwko waszemu socjalizmowi agentami Putina – ocenił.
Berkowicz dodał, że raport opublikowany przez podkomisję Macierewicza wywołał zażenowanie także wśród rodzin tych, którzy zginęli w Smoleńsku.
TVN24: Macierewicz ukrył dowody
W reportażu TVN 24 autorzy przekonują, że podkomisja do zbadania katastrofy smoleńskiej dysponowała wynikami badań, które zaprzeczały tezie o wybuchu w skrzydle samolotu, a zatem – o zamachu. Jej szef Antoni Macierewicz zdecydował się jednak nie publikować ich w końcowym raporcie.
– Niewygodne dowody albo są przemilczane, albo są interpretowane niezgodnie z ich treścią. W sprawie Smoleńska pisanie raportów z przyjętą wcześniej tezą to standard od początku — uważa Marek Dąbrowski, były członek podkomisji Antoniego Macierewicza.