Gajewska: 13-latkom zadaje się pytania: czy się masturbują. Po co?
W Sejmie odbywa się dzisiaj drugie czytanie poselskiego i prezydenckiego projektu nowelizacji Prawa oświatowego. Oba dotyczą zasad obecności organizacji pozarządowych w szkołach.
W przypadku projektu poselskiego (jest to nowa wersją tzw. ustawy Lex Czarnek, zawetowanej przez prezydenta Andrzeja Dudę) także wzmocnienia prerogatyw kuratorów oświaty oraz zmian w edukacji domowej.
Gajewska o "złym dotyku"
W trakcie obrad Sejmu, głos zabrała posłanka KO Kinga Gajewska, która w ostrych słowach odniosła się do zmian proponowanych w poselskim projekcie nowelizacji Prawa oświatowego.
– W "Lex Czarnek" chodzi o to, żeby organizacje pozarządowe, które zajmują się ochroną dzieci, uczeniem jak mają chronić się przed "złym dotykiem", nie mogły wejść do szkoły. Pani ministrze Czarnek, proszę tutaj przyjść i się wytłumaczyć – mówiła polityk.
Dalej Gajewska nawiązała do głośnej sprawy ankiet, rozesłanych do szkół podstawowych. Chodzi o ankiety wysyłane w ramach rekomendowanego przez MEiN projektu badawczego realizowanego w Akademii Nauk Stosowanych Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Szczecinie o nazwie MŁODZIEŻ 4.0. Projekt wzbudził kontrowersje i sprzeciw dyrekcji szkół oraz rodziców, ponieważ część pytań dotyczyła seksualności młodzieży, w tym dzieci od 13. roku życia.
– Polskim dziewczynkom, 13-latkom, zadaje się pytania: czy się masturbują, czy oglądają pornografię, ilu partnerów seksualnych mają. Co Was to interesuje? Po co o to pytanie? – mówiła wzburzona Gajewska.
Piontkowski: Rodzice muszą wiedzieć, kto uczy ich dzieci
W odpowiedzi wiceszef resortu edukacji Dariusz Piontkowski, stwierdził, że pytania o których mówiła posłanka KO to badania "jednej z uczelni".
– Prawo i Sprawiedliwość uważa, że polityka oświatowa to jedna z ważniejszych polityk, która będzie kształtowała przyszłe pokolenia. Chcemy, żeby przyszłe pokolenia były patriotami. Bez wpływu kuratora na to, jak funkcjonują szkoły, jest to niemożliwe – tłumaczył dalej polityk.
Jak podkreślał wiceminister, rodzice powinni mieć wpływ na to, jakie organizacje chcą uczyć dzieci w szkołach. – Z jednej strony państwo proponują swobodne wchodzenie wszystkich organizacji, także tych, które doprowadzają do seksualizacji dzieci, a z drugiej strony chcecie całkowicie zlikwidować wpływ państwa na to, co się dzieje w szkołach – dodał polityk.