Siewiera: Jedna z najniebezpieczniejszych sytuacji w historii NATO
We wtorek we wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim (woj. lubelskie) doszło do eksplozji, w wyniku której życie straciły dwie osoby. MSZ poinformowało, że na terytorium Polski spadł pocisk produkcji rosyjskiej. Według prezydenta i premiera, rakietę wystrzeliła ukraińska obrona przeciwpowietrzna, która we wtorek odpierała zmasowany atak Rosji.
"Ciężkie 48 godzin"
– Ta wojna będzie generować wiele ryzyk. Ta sytuacja z którą mieliśmy do czynienia, była jedną z najbardziej niebezpiecznych sytuacji w historii Paktu Północnoatlantyckiego, Sojuszu Północnoatlantyckiego. Także te 48 godzin to był naprawdę bardzo ciężki czas – powiedział szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera w TVN24.Siewiera wskazał, że prawdą jest, to co się znalazło w oświadczeniu dowództwa generalnego. – Czyli informacja, że nie ma takiego systemu obrony przeciwlotniczej czy obrony powietrznej, który pokrywałby całe terytorium państwa. Izrael kiedyś był bliski stworzenia takiego systemu, ale koszty jego utrzymania, koszty jego eksploatacji są ogromne. W tym wypadku przy tak krótkim czasie pobytu tego pocisku rakietowego nad terytorium Polski przechwycenie i neutralizacja tego pocisku była niemożliwa – wyjaśnił szef BBN.
Siewiera: Przepisy są jasne
Jacek Siewiera odniósł się także do kwestii śledztwa mającego wyjaśnić przyczyny tragedii w Przeworowie.
– Śledztwo prowadzi polska prokuratura, jest to polskie śledztwo i są dwie metody, według których można skorzystać z pomocy albo uczestnictwa partnerów zagranicznych. Jedną jest pomoc prawna, czyli forma bilateralnej umowy w której w ramach wniosku o pomoc prawną państwo posiadające interes prawny w postępowaniu występuje o możliwość uczestniczenia w czynnościach, druga to jest międzynarodowa grupa śledcza, która może zostać powołana przez prokuratora generalnego w Polsce. Na ten moment strona ukraińska nie wystąpiła o pomoc prawną, toczą si rozmowy, być może już zostały sfinalizowane dotyczące międzynarodowej grupy – wskazał gość TVN24.
Dodał, że już 16 listopada została przekazana stronie ukraińskiej przez ambasadora nota która informowała o tym, że strona polska dopuszcza obecność na miejscu zdarzenia administracji ukraińskiej.