Kolejny kraj na celowniku Putina. "Wkroczy na drogę Ukrainy"
Ostrzeżenie wystosowała Duma Państwowa Federacji Rosyjskiej. Rosja zapewnia, że podejmie zdecydowane kroki, jeżeli władze Kirgistanu zdecydują się zmieniać rosyjskie nazwy ulic i dzielnic stolicy, Biszkeku.
Wniosek w sprawie dekomunizacji i derusyfikacji przestrzeni publiczne złożył przewodniczącego kirgiskiego parlamentu Nurłana Szakijewa.
– To niewątpliwie wpłynie na prawa Rosjan w Kirgistanie – przekazała Swietłana Żurowa Wiceprzewodnicząca Międzynarodowego Komitetu niższej izby rosyjskiego parlamentu.
Żurowa dodaje, że działania władz Kirgistanu to zaledwie pierwszy krok w kierunku całkowitego odrzucenia języka rosyjskiego w kraju. Jak podkreśliła, podobnie postępowały władze w Kijowie i właśnie "od tego też zaczęły się wydarzenia w Ukrainie".
Dodała również, że z prezydentem Kirgistanu Sadyrowem Żaparowem ma rozmawiać na ten temat sam Władimir Putin.
To nie pierwszy raz, gdy dochodzi do spięcia między dwoma państwami. Całkiem niedawno Kirgistan zadecydował o rezygnacji ze szkolenia Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
Putin zlekceważony przez sojusznika
To nie jedyne problemy Rosji z sojusznikami. Premier Armenii odmówił podpisania oświadczenia o pomocy dla jego kraju przygotowanego przez Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
W stolicy Armenii Erywaniu miał miejsce szczyt Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.(OBUZ). To wojskowy sojusz, który zrzesza niektóre państwa Wspólnoty Niepodległych Państw. Główną rolę odgrywa w nim Rosja, a pozostali członkowie to: Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan.
Podczas spotkania została przygotowana wspólna deklaracja dotycząca wsparcia dla Armenii w stosunkach z Azerbejdżanem. Jednak premier Nikola Paszynian odmówił jej podpisania, czym wywołał gwałtowną reakcję Władimira Putina.