Kraków: Aktor Jerzy S. usłyszał zarzut

Dodano:
Aktor Jerzy S. Źródło: X
Aktor Jerzy S. usłyszał we wtorek zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości.
"Aktor Jerzy S. usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości – informuje Prokuratura Okręgowa w Krakowie. 75-letni aktor złożył wyjaśnienia i przyznał się do kierowania autem pod wpływem alkoholu" – podało na Twitterze Radio Zet. Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch, chyba że sprawca był karany wcześniej za podobne przestępstwo. Wówczas może to być nawet pozbawienie do pięciu lat.

– W tej sprawie z uwagi na to, że nie stwierdzono, aby były obrażenia u motocyklisty, które trwałyby powyżej 7 dni, nie ma mowy o wypadku drogowym, nie ma mowy w związku z tym o ucieczce z miejsca wypadku drogowego – przekazał dziennikarzom rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.

Aktor Jerzy S. spowodował wypadek będąc pod wpływem alkoholu. Potrącił motocyklistę, któremu na szczęście nic poważnego się nie stało. Mężczyźnie wypisano leki i zalecono noszenie ręki na temblaku przez 7 dni. Do zdarzenia doszło w poniedziałek 17 września, ok. godz. 17, na al. Mickiewicza w Krakowie. S. przyznał, że prowadził pod wpływem. Miał 0,7 promila alkoholu.

S. prowadził po alkoholu: Jestem dobrej myśli, bo nikomu nic nie zrobiłem

Aktor w opublikowanym oświadczeniu zapewnił, że bardzo żałuje całego zajścia. "Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" – dodał.

Z kolei w pierwszym wywiadzie od czasu afery, na uwagę dziennikarki "Faktu", że wiele osób nie dowierzało, "że akurat pan mógł popełnić taką rzecz", aktor odparł, aby przedwcześnie nie wydawać na niego wyroku. – Ja jestem dobrej myśli, bo nikomu nic nie zrobiłem – podkreślił.

Dopytywany przyznał, że wypił "parę kieliszków wina więcej". Dlaczego jednak zdecydował się prowadzić samochód w tym stanie? – Nagle okazało się, że dziennikarz, z którym wydawało mi się, że jestem umówiony następnego dnia, czeka na mnie wtedy i tyle – wskazał artysta.

W dalszej części wywiadu S. powiedział, że cała sytuacja nie odbiła się negatywnie na stanie jego zdrowia.

Źródło: Radio Zet / Twiiter/krakow.wyborcza.pl/"Fakt"
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...