Wotum nieufności ws. Ziobry. Woś: Opozycja zionie nienawiścią, bo nie ma argumentów
DoRzeczy.pl: Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka negatywnie zaopiniowała wniosek o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak pan ocenia sytuację przed głosowaniem w Sejmie?
Michał Woś: Jestem przekonany, że głosowanie w Sejmie będzie z wynikiem jednoznacznym, czyli minister Ziobro pozostanie w rządzie. Fakty, które padły podczas posiedzenia komisji, były miażdżące dla opozycji. Oni krzyczeli, zionęli nienawiścią, rozdzielali szaty, jednak to wszystko było pod publikę i kamery, pełne emocji. Gdy minister Ziobro i jego współpracownicy przedstawiali fakty, to nie posiadali żadnych argumentów.
Jakie fakty?
Wymieniono wszystkie działania dotyczące mafii VAT-owskich, dzięki którym do budżetu państwa wpłynęły miliardy złotych. Obrona dzieci i matek przed przemocą, to również jest kwestia, na którą warto zwrócić uwagę, a to właśnie minister Ziobro jako pierwszy tak poważnie zabrał się za zmianę przepisów w tej kwestii. Wreszcie mamy informatyzację w sądownictwie. Opozycja krzyczała, że sądy pracują powoli. Sędzia Frydrych przedstawiła statystyki, z których pokazała, że zmiana nastąpiła w sposób miażdżący, bowiem w czasach opozycji sądy nawet nie radziły sobie z ich wpływem. Wówczas było 80 proc. realizowana wpływu, a dziś mamy 102-104 proc., czyli to, co wpływa do sądów jest realizowane, plus są nadrabiane zaległości sprzed lat. Opozycja jednak nie słuchała faktów. Zrobiła hucpę polityczną, obudowaną nakazami z Berlina i Brukseli, obarczając ministra winą za brak środków z KPO, zapominając, że mamy do czynienia z lichwiarską pożyczką, którą będzie trzeba spłacić.
Jak pan odpowie pani poseł Annie Marii Żukowskiej z Lewicy, która ministra Ziobrę nazywa „szkodnikiem”?
Nie znam większego szkodnictwa niż postkomuna. To największe szkodnictwo, jakie istnieje w polskiej przestrzeni politycznej. To postkomuniści nie rozliczyli przeszłości, a po drugie mieli mentalność sowieckich pachołków, którzy kiwają głowami cokolwiek ktoś w obcych stolicach wymyśli. Dziś na opozycji mamy spadkobierców postkomunistów, szczególnie w osobach dzisiejszych posłów Lewicy.
Wielu wyborców Zjednoczonej Prawicy jest zaniepokojonych tarciami, które występują wewnątrz waszego obozu. Czy jest szansa na porozumienie?
W mojej ocenie zarówno Solidarna Polska, jak i Prawo i Sprawiedliwość mają w swoich szeregach racjonalnych polityków, którzy wiedzą, że Zjednoczona Prawica jest najlepszym projektem dla Polski. My realizujemy nasz program naszkicowany jeszcze w 2014 roku, ponieważ wiemy, że wiele dobrego dla Polski razem możemy zrobić. Nie mamy wątpliwości, że gdyby rządziła opozycja na czele z Donaldem Tuskiem, to bez mrugnięcia okiem realizowany byłyby życzenia Berlina i Brukseli. Owszem, w Zjednoczonej Prawicy jest spór, jednak występuje on w zakresie polityki europejskiej. My uważamy, że premier Morawiecki popełnił błąd zgadzając się na oddawanie kolejnych kompetencji Unii Europejskiej. Zostaliśmy kilka razy przez UE oszukani, nie otrzymaliśmy żadnych środków, nie mamy korzyści, a kompetencje zostały oddane. Nawet pan prezydent Andrzej Duda, który przygotował swój projekt, mówi, że czuje się przez przewodniczące KE Ursule von der Leyen oszukany. Pamiętamy jednak, że zjednoczeni wygrywamy, mamy wiele wspólnych celów i chcemy realizować wszystko dalej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.