Saryusz-Wolski: Łukaszenka dostał ostrzeżenie

Dodano:
Jacek Saryusz-Wolski (PiS) Źródło: PAP / Marcin Obara
Jacek Saryusz-Wolski jest przekonany, że Łukaszenka dostał od Putina ostrzeżenie. Chodzi o zagadkową śmierć jego bliskiego współpracownika.

Moskwa wywiera na Mińsk presję, by zbrojnie zaangażowała się w wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. Na Białorusi rozpoczęła się kontrola gotowości bojowej Sił Zbrojnych, a czołowi rosyjscy politycy z Władimirem Putinem na czele wizytowali kilka dni temu Mińsk. Opinia publiczna Zachodu od początku inwazji w lutym obawia się skierowania białoruskich wojsk na Ukrainę, jednak cały czas wygląda na to, że Łukaszenka usiłuje nie dopuścić do wciągnięcia państwa do wojny w takim stopniu. Z drugiej strony pojawiają się głosy, że Moskwa może uznać, że jeżeli "operacja specjalna" na Ukrainie nie pozwoli zrealizować kluczowych celów, to postanowi politycznie wchłonąć Białoruś do Federacji Rosyjskiej.

Łukaszenka dostał ostrzeżenie

O komentarz do wizyty rosyjskiego kierownictwa w Mińsku został poproszony podczas wywiadu dla Radia WNET europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski.

– Oby nie, ale chyba dzieje się bardzo niebezpieczna rzecz, mianowicie Putin dociska Łukaszenkę, żeby Białoruś włączyła się militarnie w wojnę przeciwko Ukrainie. (…) Łukaszenka się opiera. Został ostrzeżony, ponieważ nagłą śmiercią zmarł minister spraw zagranicznych Makiej – jedyny człowiek w administracji Białorusi, z którym Zachód mógł rozmawiać – powiedział eurodeputowany.

Przypomnijmy, że białoruski szef MSZ zmarł nagle dzień przed planowaną wizytą w Polsce, na którą zaproszenia nie otrzymał jego rosyjski odpowiednik minister Ławrow. Białoruś nie wydała do tej pory oficjalnego komunikatu na temat przyczyny śmierci generała. Kilka dni wcześniej rozmawiał z kolei z przedstawicielami dyplomacji watykańskiej.

Prowadzący Krzysztof Skowroński dopytywał, czy zdaniem jego gościa śmierć Makieja nie była przypadkowa. – Absolutnie nie była przypadkowa – ocenił polityk. To było ostrzeżenie – ocenił polityk.

Saryusz-Wolski wyraził obawę, że ponowny atak z Białorusi na Ukrainę mógłby stanowić tzw. game changer na niekorzyść Ukrainy, a w związku z tym i Polski. – Czy to się ziści nie wiem. Większość ekspertów też tego do końca nie wie – zaznaczył.

Białoruś: Przeprowadzamy ćwiczenia ze względu na zagrożenie

Tymczasem Aleksandr Łukaszenka twierdzi, że NATO planowało inwazję na Białoruś. Polityk obiecuje pokazać dowody na poparcie tych słów. Łukaszenka w rozmowie z białoruskimi mediami stwierdził, że atak na jego państwo miał być dopiero wstępem do rozpętania wojny z Rosją.

Łukaszenka, którego cytuje w czwartek agencja BiełTA przypomniał, że Rosja i Białoruś stworzyły wspólne zgrupowanie wojsk, aby zareagować wspólnie na zagrożenia dla Państwa Związkowego.

– Przeprowadzamy ćwiczenia. Obecnie, ze względu na bieżącą sytuację i zagrożenie, na dużą skalę. Dlatego prowadzimy ćwiczenia na naszym terytorium. Przesuwamy zarówno wspólne zgrupowania sił zbrojnych, jak i nasze jednostki sił zbrojnych. Kropka. Nie ma innego planu, żadnych teorii spiskowych – podkreślił.

Polityk podkreśla, że jego kraj szykuje się na różne potencjalne zagrożenia. – Mamy tzw. siły szybkiego reagowania armii. Jeśli nagle, coś niespodziewanego się stanie, wówczas te siły są stawiane w stan alarmu w odpowiednim czasie i wysyłane do miejsca, gdzie istnieje napięcie. Zdecydowałem się sprawdzić te siły szybkiego reagowania – wyjaśnił. – Nie możemy wykluczyć, że przeciwko naszemu krajowi została rozpoczęta agresja – przekonywał Łukaszenka.

Źródło: Radio WNET , YouTube / BiełTA
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...