Gen. Skrzypczak: Bateria Patriot już jest na Ukrainie. Putin nie zaatakuje Kijowa
Damian Cygan: Kiedy przekazany przez USA system Patriot może dotrzeć na Ukrainę i zacząć działać?
Waldemar Skrzypczak: Myślę, że decyzja w tej sprawie była już dawno przygotowana, tak samo personel armii ukraińskiej, który będzie obsługiwał ten system. Proszę wziąć pod uwagę, że wielu instruktorów amerykańskich czy brytyjskich od dawna jest na Ukrainie. Podejrzewam, że decyzja w sprawie Patriotów jest tylko ukoronowaniem tego, co już się wydarzyło. Bo takich rzeczy nie upublicznia się zanim się ich nie zrobi. Moim zdaniem ta bateria Patriot już jest na Ukrainie.
Dlaczego Niemcy mówili, że nie mogą dostarczyć Ukrainie tego systemu, a Amerykanie mogą?
Ponieważ Stany Zjednoczone mają u siebie Patrioty, które nie są wpięte w system natowski. Zresztą nikt nie odważyłby się przekazać komukolwiek wyrzutni z natowskimi transponderami i systemem dowodzenia i kierowania ogniem. Amerykanie dysponują bateriami, które są z tego, mówiąc kolokwialnie, wykastrowane.
Czyli Ukraina dostanie Patrioty z ich pełną zdolnością bojową, ale bez łączności z NATO?
Tak, bo nie może jej mieć. Choć to nie oznacza, że amerykańskie samoloty AWACS, które latają także nad Polską, nie będą przekazywać do tego systemu informacji o próbach ataku armii rosyjskiej. Skoro informują o lecących rakietach czy samolotach, to mogą również wskazywać cele dla Patriotów. Będą więc one wpięte w system amerykański, ale nie w system NATO.
USA pomagają Ukrainie tak, żeby była w stanie się bronić, ale nie atakować celów na terytorium Rosji. Czy to może się kiedyś zmienić?
To musi się zmienić, bo ta wojna inaczej się nie skończy. Dawanie Ukraińcom tylko broni defensywnej i trzymanie ich na lejcach, że nie wolno im zaatakować Rosji jest nieporozumieniem, bo Rosjanie atakują kiedy chcą i czym chcą. Uważam, że Ukraina ma pełne prawo do tego, żeby odpowiedzieć Rosji atakiem na atak. Sama tylko obrona nie zapewni Ukrainie żadnego powodzenia.
Według ukraińskiego Sztabu Generalnego Rosja straciła już 100 tys. żołnierzy. Ile Putin jest jeszcze w stanie poświęcić?
Kreml jest bezlimitowy, tak samo jak kiedyś Stalin. Rosjanie nie mają żadnych ograniczeń i będą robić wszystko, żeby maksymalna liczba żołnierzy była ubrana w mundury i kierowana do walki. Im ludzi nie zabraknie. Im zabraknie sprzętu i amunicji, bo przemysł zbrojeniowy zaczyna kuleć z powodu sankcji i embarga. Rosjanom coraz trudniej będzie sięgać po nowe technologie, do których dostęp mają i będą mieli Ukraińcy.
Z Waszyngtonu płyną sygnały o nowej fazie wojny. Jak ona może wyglądać?
W tej chwili sytuacja jest stabilna, trwa przeginanie frontu. Natomiast nowa faza to będzie podjęcie działań zaczepnych przez którąś ze stron. Rosjanie gromadzą wojska na północ od Ukrainy, m.in. na Białorusi, a Ukraińcy przygotowują się do obrony. Media spekulują, że będzie atak na Kijów, choć ja nie wiem dlaczego. Putin już zdał sobie sprawę, że swojego namiestnika w Kijowie nie posadzi, bo musiałby rządzić narodem, który jest najbardziej wrogi Rosji ze wszystkich narodów świata z powodu tej wojny. Atak na Kijów byłby więc bez sensu, bo Rosjanie musieliby mieć ogromne wojska okupacyjne, większe niż w Afganistanie.
W takim razie co może być teraz celem Moskwy?
Uważam, że Rosjanie zmienili zasadnicze cele operacji i uderzą od północy na zachód od Charkowa wzdłuż rzeki Worskla. My ją znamy z historii, bo w XIV wieku nad jej brzegami rozegrała się bitwa, w której wielki książę litewski Witold dostał baty od tatarów. Natomiast w ramach tej nowej fazy wojny Rosjanie będą chcieli, moim zdaniem, dojść wzdłuż Dniepru do Dniepropietrowska i opanować do końca obwody charkowski, ługański, doniecki, zaporoski i chersoński. Atak na Kijów oznaczałby wojnę domową.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.