RMF FM pisze o dymisji w Kancelarii Prezydenta. Kumoch: Bzdura wyssana z palca
W listopadzie, tuż po tragedii w Przewodowie do prezydenta Andrzeja Dudy zadzwoniło dwóch rosyjskich pranksterów, którzy podali się za prezydenta Francja Emmanuela Macrona. Sprawa wywołała w Polsce poruszenie i wzbudziła pytania o działalność polskich służb oraz pracowników Kancelarii Prezydenta.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że nie jest to pierwszy raz, gdy rosyjscy pranksterzy dodzwonili się do polskiego przywódcy. W 2020 roku Andrzej Duda został przez nich nagrany, gdy przez 11 minut rozmawiał z mężczyzną, który podawał się za sekretarza generalnego ONZ António Guterresa.
Kumoch dementuje medialne rewelacje
Teraz radio RMF FM pisze o rzekomych skutkach listopadowego nagrania. "Są konsekwencje personalne za grudniową prowokację rosyjskich pranksterów, którzy opublikowali nagraną rozmowę z prezydentem Andrzejem Dudą. Według nieoficjalnych informacji dziennikarza RMF FM Rocha Kowalskiego, stanowisko stracił Piotr Gillert, dyrektor Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta" – podaje stacja.
Tymczasem szef Biura Polityki Międzynarodowej w KPRP podkreśla, że Gillert nie odszedł w związku z rosyjskim "żartem". "Bzdura wyssana z palca. Zmiana dyrektora BMP KPRP planowana od wielu miesięcy, bo Gillert dostał inną propozycję, a uprosiłem go, żeby został do końca roku. Następca wyznaczony – sprawdziłem – 2 listopada. Nikt Piotra nie wyrzucał. To profesjonalny dyplomata i lubiany szef" – wskazał Jakub Kumoch, odnosząc się do ustaleń reportera RMF FM.
Szrot: Wyciągnięto konsekwencje
Szef gabinetu prezydenta Dudy, Paweł Szrot, przyznał w jednym z wywiadów, że do wpadki doszło z powodu nieprzestrzegania przez pracowników kancelarii prezydenta instrukcji wydanej w celu przeciwdziałania takim zdarzeniom. Wobec osób odpowiedzialnych wyciągnięto już konsekwencje.
– Nie ma co ukrywać, tutaj się bijemy z pokorą we własne piersi. Instrukcję, którą przyjęto w 2021 roku, naruszono w tym przypadku i nie przestrzegano jej zapisów – powiedział Paweł Szrot w "Sygnałach Dnia" PR1.
Szrot dodał, że tamten wieczór, kiedy doszło do tragicznego upadku ukraińskiej rakiety na miejscowość Przewodowo, odznaczał się wyjątkową "presją czasu" oraz był sam w sobie "zupełnie szczególną sytuacją".
– To nikogo nie tłumaczy – zastrzegł szybko Szrot i dodał: "Powtarzam, wyciągnięto wnioski i wprowadzono pewne rozwiązania na przyszłość, pracownicy zostaną przeszkoleni, sprawdzone zostaną te zasady, które są przyjęte i zweryfikowane pod względem ich skuteczności".