– Poprosiliśmy ich, aby jasno określili, czyje rakiety zabiły niewinnych rolników w Polsce. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Polacy próbowali owijać w bawełnę – powiedział Gawriłow w telewizji Rossija 24.
Dyplomata, który jest szefem rosyjskiej delegacji na wiedeńskie rozmowy w sprawie bezpieczeństwa wojskowego i kontroli zbrojeń, stwierdził, że Polacy winią za wybuch Rosję, bo to ona prowadzi wojnę z Ukrainą. – To ich standardowa odpowiedź, nie odpowiedzą na żadne pytania – dodał.
Natychmiast po wybuchu Ministerstwo obrony Rosji oświadczyło, że rosyjskie wojsko nie przeprowadziło żadnych ataków na polsko-ukraińską strefę przygraniczną i że przypisywanie za to winy Moskwie jest prowokacją.
Wybuch w Przewodowie. To była prawdopodobnie ukraińska rakieta
15 listopada we wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim (woj. lubelskie) doszło do eksplozji rakiety, w wyniku której życie straciły dwie osoby.
Według informacji przekazanych przez prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Mateusza Morawieckiego, najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z pociskiem wystrzelonym przez ukraińską obronę przeciwlotniczą w kierunku rosyjskiej rakiety.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że na miejscu eksplozji w Przewodowie odnaleziono szczątki rosyjskiej rakiety S-300, której używają wojska Rosji i Ukrainy.
Wcześniej prezydent USA Joe Biden powiedział, że wybuch we wschodniej Polsce został spowodowany przez ukraiński pocisk obrony powietrznej. Według Bidena jest "mało prawdopodobne", by rakieta została wystrzelona z Rosji.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski najpierw przekonywał, że na pewno nie był to ukraiński pocisk i że Kijów ma dowody na "rosyjski ślad" w tej sprawie. Jednak potem Zełenski zmienił nieco retorykę, oświadczając, że "nie wie na 100 proc.", co stało się w Przewodowie.
Czytaj też:
Gen. Polko: Zełenski nie może się z tym pogodzić. Emocje wzięły górę