Celebrytka podważa działanie leków na depresję. Czeka ją pozew
Kilka dni temu podróżniczka Beata Pawlikowska opublikowała w sieci film, który wywołał oburzenie i prawdopodobnie doprowadzi do pozwania pisarki.
Pawlikowska straszy lekami na depresję
W nagraniu, Pawlikowska podważa sens przyjmowania przez osoby cierpiące na depresję leków, powołując się na najnowsze badania naukowe.
Celebrytka relacjonuje, że leki przeciwdepresyjne nie są przebadane pod kątem długotrwałych skutków, "nie naprawiają braku równowagi chemicznej w mózgu, a raczej powodują zmiany w mózgu, które mają wpływ na emocje, osobowość i funkcjonowanie całego organizmu" i mogą doprowadzić do uzależnienia.
Chociaż Pawlikowska przyznaje, że nie jest lekarzem, ani ekspertem w tej dziedzinie, to stwierdza: "Jako dziennikarz z biegłą znajomością angielskiego mam dostęp do najnowszych badań naukowych. Przekazuję Wam wiedzę, która w przypadku wielu osób może się okazać przydatna". Jednocześnie, podróżniczka dodaje, że "nie zaleca niczego".
W związku z krytyką nagrania, Pawlikowska po kilku dniach przeprosiła za publikację i zadeklarowała, że nie będzie więcej wypowiadać się na ten temat.
Ostra reakcja lekarzy i pacjentów
Nagranie Pawlikowskiej wywołało bowiem falę negatywnych komentarzy – pisarkę krytykują lekarze, ale również pacjenci zmagający się z depresją, którzy zwracają uwagę, że tego typu treści zniechęcają chorych do podjęcia leczenia.
Konkretne działania podjęła Maja Herman – psychiatra i prezeska Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych, która w ciągu kilku dni zebrała fundusze na pozwanie Pawlikowskiej.
"Mam serdecznie dość celebrytów, którzy wypowiadają się o zdrowiu. Szczególnie o zdrowi psychicznym. W dniu 16.01.2023 na kanale YT Pani Beata P., dziennikarka, płynnie znająca język angielski, opublikowała film w którym podaje nieprawdziwe informacje, które stanowią niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia setek tysięcy osób chorujących na depresję" – pisała lekarka na Facebooku, organizując zbiórkę.
"Mam dość. Potrzebuję waszej pomocy na zebranie funduszy i pokazanie wszystkim jej ewentualnym następcom, że koniec z tego typu treściami. Czas zacząć karać. W swoim życiu napisałam setki tekstów, w których musiałam tłumaczyć nieprawdziwe informacji takich osób jak Pani Beata" – tłumaczyła Herman, która potrzebną kwotę zebrała w kilka dni.