Rzymkowski: Ks. Blachnicki był wrogiem nie tylko PRL, ale również KGB
DoRzeczy.pl: Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował podczas konferencji prasowej, że nie ulega wątpliwości, że ks. Franciszek Blachnicki został zamordowany. Jak pan to skomentuje, biorąc pod uwagę fakt, że to pan interpelował w celu wznowienia śledztwa?
Tomasz Rzymkowski: Śledztwo zostało wznowione z mojej inicjatywy. Dziś wiemy tylko tyle, a może i aż tyle, że na pewno ksiądz Blachnicki został zamordowany.
Czuje pan satysfakcję, że warto było naciskać?
Satysfakcji nie czuję, natomiast spełniony będę się czuł, gdy wymiar sprawiedliwości i karty historii poznają szczegóły i nazwiska wszystkich osób zamieszanych w tę zbrodnię reżimu komunistycznego.
Tylko, czy uda się poznać nazwiska?
Dlatego wspominam o kartach historii, ponieważ jestem przekonany, że część z tych osób nie żyje. One były opisywane przez dziennikarzy podobnie, jak cała ta historia. Mamy tu wątek służb specjalnych, w tym zagranicznych, bo pamiętajmy, że ksiądz Franciszek Blachnicki był nie tylko wrogiem PRL, ale również sowieckiego KGB i GRU, ponieważ jego pole działania wykraczało poza pole Polski Ludowej. Mamy tu również wątek teologiczny, bowiem ksiądz Blachnicki nazywał Związek Sowiecki „mistycznym ciałem Szatana”.
Czy możemy tę sprawę połączyć w pewnym sensie z ostatnimi atakami na Jana Pawła II? Chodzi m.in. o działania służb specjalnych PRL wobec ludzi Kościoła.
W pewnym kontekście tak. Mam swoje prywatne odczucia i refleksje na ten temat. Vox populi, vox Dei. Rozmawiałem z wieloma obywatelami w ostatnim czasie i usłyszałem wiele świadectw ludzi, którzy pamiętają, ile Jan Paweł II przeszedł. Przecież był zamach na jego życie 13 maja 1981 roku. Wielu pamiętając te wydarzenia jako dzieci, bardzo to przeżywało. Ci ludzi mówią, że w tym momencie mają wrażenie swoistego deja vu, tylko teraz nie mamy do czynienia z atakiem na osobę, ale na dorobek Jana Pawła II i autorytet. Polacy jednoznacznie odbierają to negatywnie.
Historycy również są tu krytyczni.
Oczywiście, nie pozostawiają suchej nitki na tym materiale. Historycy również dokonują krytycznej oceny źródeł, czego w tym materiale zabrakło. Dziwi mnie postawa części klasy politycznej, społeczeństwa i świata dziennikarskiego, że tak łatwo dali się w tę wrzutkę wciągnąć.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.