Lis skierowany na badania psychiatryczne. "Witamy w ZSRR"
Były szef "Newsweeka" Tomasz Lis stawił się w piątek w prokuraturze ze swoją prawnik (dziennikarz zaapelował żeby używać jego pełnego imienia i nazwiska). Sprawa sięga czasów, gdy Lis był szefem tygodnika. Chodzi o reklamę alkoholi, jaką publikował jego tygodnik.
"W związku z postawionym mi absurdalnym zarzutem i z faktem, że byłem leczony neurologicznie (cztery udary), pani prokurator skierowała mnie na obowiązkowe badania psychiatryczne. Oczywiście pójdę (nie wiem czy będzie to świadczyło o zdrowiu psychicznym czy przeciwnie). Witamy w ZSRR" – skomentował w sobotę dziennikarz.
Zarzuty za reklamę wódki
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Aleksandra Skrzyniarz, poinformowała w piątek, że popularnemu dziennikarzowi postawiono zarzut reklamowania napojów alkoholowych wbrew przepisom ustawy o wychowaniu w trzeźwości i o przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
To właśnie Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych miała poinformować odpowiednie służby o możliwości złamania prawa przez ówczesnego szefa "Newsweeka".
– Zarzut dotyczy reklamy wódek, brandy, whisky i likierów, zamieszczonej w dodatku do tygodnika "Newsweek". Reklama zawierała znak graficzny producenta, nazwę marki, ceny produktów, a także odnośniki do stron internetowych, za pośrednictwem których można było kupić alkohol – mówi prokurator Skrzyniarz dla "Super Expressu".
Wiadomo, że sam dziennikarz nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Za opisane wykroczenie Lisowi grozi obecnie grzywna w kwocie od 10 tys. złotych
Po 10 latach Tomasz L. żegna się z "Newsweekiem"
Przypomnijmy, że w maju 2022 roku – po 10 latach – Tomasz Lis przestał pełnić funkcję redaktora naczelnego tygodnika "Newsweek Polska". Ringier Axel Springer Polska (RASP) nie ujawnił jednak przyczyn tej decyzji, nie mówił o niej także sam Lis.
W następnych dniach Wirtualna Polska opisała sprawę. Według relacji, do redakcji zaczęli zgłaszać się byli współpracownicy znanego dziennikarza, którzy padli jego ofiarami. WP pisała między innymi o mobbingu.
Kontrola Państwowej Inspekcji Pracy w "Newsweeku" nie potwierdziła doniesień o mobbingu, do jakiego miało dochodzić w redakcji tygodnika.