Wspólna lista opozycji. Czarzasty ujawnia: Dyskusja nie dała żadnych efektów
Coraz częściej słychać głosy, że temat wspólnej listy opozycji w tegorocznych wyborach parlamentarnych jest już zamknięty.
W poniedziałek w programie "Rozmowa Piaseckiego" na antenie TVN24 współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty zauważył, że przekaz ugrupowań opozycyjnych nie jest spójny. – Dyskusje zajmujące się opozycją nie robią dobrze opozycji. My w tej chwili obserwujemy sytuację, że różnica między największą partią opozycyjną a PiS-em jest stabilnie 10-procentowa. To jest bardzo duża różnica – powiedział.
Dyskusja o wspólnej liście
– Nie ukrywam, że mieliśmy kryzys na Lewicy. Wyszliśmy z tego kryzysu dwa lata temu. Dwa lata temu było bardzo dużo wewnętrznych dyskusji partyjnych, które wychodziły na zewnątrz. Ludzie nie lubią, jak inni ludzie kłócą. Ludzie nie lubią patrzeć na swoich liderów jako na skłóconych, niemających jednego zdania w wielu sprawach – ocenił Włodzimierz Czarzasty.
– Dyskusja o wspólnej liście, ciągnąca się od roku, po pierwsze – nie dała żadnych efektów, po drugie – pokazuje po prostu różne zdania w tej sprawie. Dyskusja na temat tego, kto jest przystojniejszy, kto jest mniej przystojny, nie daje żadnego efektu – skomentował wicemarszałek Sejmu. – A wie pan, dlaczego mówię prawdę? Bo widzi pan to po notowaniach – zwrócił się do prowadzącego polityk.
Kryzys zbożowy
W programie współprzewodniczący Nowej Lewicy odniósł się także do kwestii tzw. kryzysu zbożowego. – To wszystko działo się od roku. Prawda jest taka, już abstrahując od tego, kto pierwszy o tym mówił, kto drugi, a kto trzeci, że kiedy były znoszone cła, trzeba było z Unią Europejską rozmawiać i pokazywać, jakie są realia w Polsce – oznajmił Czarzasty.
– Wiadomo było, że nie jesteśmy w stanie tego wysłać za granicę, bo porty nie są do tego przygotowane, trzeba było te porty rozbudowywać. Wiadomo było, że jesteśmy w stanie wysyłać 700 tys. ton miesięcznie, a w tej chwili mamy i mieliśmy w silosach, w tych wszystkich zbiornikach siedem milionów ton. (...) Wiadomo było, że przyjdą zbiory. Wiadomo było, że nie jesteśmy w stanie tego przewieźć. Wiadomo było, że dojdą inne elementy, takie jak drób – stwierdził wicemarszałek.