Kaleta: Solidarna Polska sprzeciwiała się Fit for 55. Pakiet poparli Tusk i Morawiecki
Na antenie radia RMF FM dziennikarz Robert Mazurek poprosił posła Suwerennej Polski Sebastiana Kaletę o komentarz do słów lidera partii Zbigniewa Ziobry. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny stwierdził, że "musimy bronić suwerenności przed niemieckimi kolaborantami".
Kaleta: Tusk jest niemieckim kolaborantem
Na pytanie, kto jest rzeczonym niemieckim kolaborantem, polityk odpowiedział, że jego zdaniem Niemcy rzeczywiście mają w Polsce swoją opcję polityczną, a jako przykład członka takiej opcji podał Donalda Tuska.
– Jego polityka bardziej wspierała rację stanu państwa niemieckiego niż polskiego – ocenił Kaleta. – Chodzi chociażby o pakiet Fit for 55, który jest właśnie wyrazem tej polityki niemieckiej, która bardzo negatywnie wpływa na przyszłość polski, a dla Niemców stanowi wielką okazję. Te decyzje zapadają ponad głowami Polaków – dodał wiceminister sprawiedliwości.
Następnie dziennikarz odniósł się do nowej nazwy partii Ziobry i związanej z nią misji. Zapytał swojego gościa, jak partia, która ma jeden procent poparcia ma skutecznie bronić suwerenności Polski.
– Demokracja polega na tym, że ludzie wybierają konkretne strategie i w sprawie obrony suwerenności Polski nasza partia w kluczowych obszarach decyzyjnych ma rację – ocenił Kaleta. Dodał, że w szczególności mowa o decyzji podjętej przez premiera Morawieckiego podczas szczytu w 2020 roku, kiedy to polski prezes rady ministrów poparł pakiet Fit for 55. Wówczas Solidarna Polska sprzeciwiała się przyjęciu tych rozwiązań.
Obniżenie progu frekwencyjnego
Dziennikarz poruszył także wątek zaproponowanej przez Pawła Kukiza zmiany co do minimalnej frekwencji w referendum lokalnym. Były muzyk chce, by próg frekwencyjny był niższy, natomiast posłowie Suwerennej Polski są temu przeciwni. Ta zmiana mogłaby posłużyć mieszkańcom miejscowości, którzy są niezadowoleni ze swoich włodarzy, do odwołania ich.
– W tej sprawie rzeczywiście zastrzeżenia są. Radykalne obniżenie progów frekwencyjnych powoduje, że de facto mniejsza grupa wyborców może przegłosować tych, którzy wybrali sobie kogoś na kadencję – wyjaśnił poseł.