"Minister Błaszczak się skompromitował"

Dodano:
Mariusz Błaszczak, szef MON Źródło: PAP / Tomasz Gzell
To jest pełna kompromitacja polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, ministra Błaszczaka – komentowała poseł KO Katarzyna Lubnauer.

W piątek szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot poinformował, że znaleziono głowicę rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Jak przekazał polityk głowica "jest betonowa" i "nie było materiału wybuchowego".

Do sprawy odniosła się na antenie Radia ZET posłanka KO Katarzyna Lubnauer. – Nie (czuję się bezpieczniej - red.). Podejrzenie, że ona była betonowa było już poprzednio – mówiła polityk.

– To jest rakieta, która może przenosić różne rodzaje ładunków. Natomiast ta prawdopodobnie miała być pułapką na przeciwrakietową obronę Ukrainy – dodała Lubnauer.

Lubnauer: Kompromitacja MON i Błaszczaka

– To jest pełna kompromitacja polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, ministra Błaszczaka. Sam fakt, że rakieta była zgubiona i nie było pewności, czy ona wleciała, nie wleciała – podkreślała dalej posłanka.

Zapytana o wniosek o odwołanie szefa resortu obrony, polityk wskazała, że najpierw odbędzie się posiedzenie Komisjo Obrony. –Tam będą szczegółowe pytania do ministra Błaszczaka na ten temat, jak to się wydarzyło – stwierdziła.

– Niezależnie jakie znajdziemy wyjaśnienia, to powiedzmy szczerze, że minister Błaszczak się skompromitował. On się powinien sam podać do dymisji – dodała.

– Niezależnie, czy jemu ktoś czegoś nie powiedział i on nie ma żadnej kontroli nad wojskiem. Albo powiedziano mu, a on udaje, bo było mu niewygodnie przyznać się w grudniu. Wtedy nie chciano niemieckich Patriotów, był granatnik komendanta – podkreśliła Lubnauer. – Tak, czy inaczej. Jest kompromitujące z punktu widzenia bezpieczeństwa Polaków. Minister obrony nie ma kontroli nad tym co się dzieje, albo kłamie obrażając żołnierzy – dodała.

Posłanka KO nawiązała do sytuacji z grudnia ubiegłego roku, kiedy doszło do wybuchu pocisku z granatnika, który w swoim gabinecie trzymał Komendant Główny Policji gen. Jarosław Szymczyk. Sprzęt przywieziono z Ukrainy jako prezent. Nie został on jednak poddany kontroli granicznej. Po wyjściu ze szpitala, szef policji tłumaczył, iż do wybuchu doszło w momencie, gdy przestawiał granatnik z miejsca na miejsce.

Źródło: Radio Zet
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...