Komorowski: Tusk skręcił w lewo, ja zostałem w centrum
"Nie wystarczy mówić o jedności, trzeba jeszcze umieć ją budować. Przykład 4 czerwca pokazuje jawną sprzeczność między deklaracjami a uprawianą praktyką polityczną. Uważałem, że należy dążyć do jedności opozycji w stopniu maksymalnie możliwym, nie czyniąc jednak z tego politycznego fetysza czy bożka" – ocenia Bronisław Komorowski.
"Cieszę się, że ktoś chce być w centrum"
Podkreśla, że pomysłowi budowy wspólnej listy nie towarzyszyła dobra atmosfera, co było konieczne: "Tak jak w przypadku marszu 4 czerwca, tak w sprawie wspólnej listy konieczny jest dobry klimat. Taki klimat nie został zbudowany. Dlatego uważam, że ważniejsze od postulowania pełnej jedności jest pokazywanie umiejętności współpracy dzisiaj".
Dalej Komorowski przyznaje, że dziś bliżej mu do PSL i Polski 2050 niż do Platformy. Były prezydent wybiera polityczne centrum. " Cieszę się z każdej deklaracji, że ktoś chce być w centrum, ale trudno nie zauważyć, że Platforma starała się jednak walczyć o bardziej lewicowych wyborców. Wiele ostatnich wydarzeń pokazuje, że na linii ideowej partia Tuska przesunęła się w lewo, idąc pewnie za swoim tradycyjnym liberalnym elektoratem, który też ewoluował w kierunku socjalliberalizmu" – wyjaśnia Komorowski.