Marsz opozycji. "Tłum ludzi, także tych, którzy kiedyś głosowali na PiS"
W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł marsz zwołany przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Politycy PO, na czele z byłym premierem Donaldem Tuskiem, przekonują, że udział w wydarzeniu wzięło nawet pół miliona osób. Jednak według nieoficjalnych szacunków policji, było to od 100 do 150 tys. osób.
– Polska to jest wolność. Polska to jest solidarność. Polska to jest miłość do tej ziemi, rodaków i historii. Nie ma Polski bez miłości, solidarności i wolności. Tak długo, jak mamy Polskę w sercach, tak długo nikt i nic jej nie zagrozi – mówił Tusk podczas swojego wystąpienia.
"To już się nie skończy"
– Prawo i Sprawiedliwość się boi. Jak widzę mobilizację w kraju, to w PiS-ie wiedzą, że to jest czerwona linia, która została przekroczona. Oni zaczynają odchodzić, my zaczynamy przychodzić. To już się nie skończy. Jestem naprawdę pozytywnie nastawiony do tego, co wczoraj widziałem – skomentował przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy Krzysztof Gawkowski, cytowany w poniedziałek przez TVN24.
– To był tłum ludzi, także tych, którzy kiedyś głosowali na PiS, mówiących, że chcą zmiany. Jeżeli chcą zmiany, to ta zmiana jest możliwa na jesieni – stwierdził polityk Nowej Lewicy.
"Możemy złożyć deklarację"
Do przebiegu marszu odnieśli się na konferencji prasowej także posłowie Koalicji Obywatelskiej. – Widzieliśmy optymizm i nadzieję". - A ta nadzieja jest niezwykle ważna, bo nie da się wygrywać wyborów bez nadziei – oznajmił Dariusz Joński. – Możemy złożyć deklarację, że nam nie zabraknie ani siły, ani determinacji, ani konsekwencji, aby wygrać wybory – oświadczył.
– Rozmiar marszu daje wszystkim kolejny impuls do walki o zwycięstwo. Jesteśmy już przekonani, że jeżeli za nami jest pół miliona osób w Warszawie i kolejne miliony, które albo oglądały marsz w telewizji, albo były na mniejszych spotkaniach w innych miastach, świadczy to o jednym, że zwyciężymy – mówiła Katarzyna Lubnauer.