Gen. Skrzypczak: Ukrainie narobiono nadziei, naobiecywano. Nagle wszyscy tonują nastroje
Damian Cygan: USA mają dostarczyć Ukrainie amunicję kasetową, która jest uważana za kontrowersyjną. Jak to wpłynie na działania armii ukraińskiej?
Waldemar Skrzypczak: Amunicja kasetowa została objęta zakazem użycia przez część państw. Wielcy tego świata mają oczywiście setki tysięcy ton tej amunicji w magazynach. Problem nie jest nowy, bo o zakazie stosowania amunicji kasetowej dyskutowano już 20 lat temu. Sam pamiętam, jak w czasie misji w Iraku mieliśmy wielki problem z amunicją kasetową, która zalegała na polach.
Amunicja kasetowa (DPICM) zawiera w sobie podpociski, nazywane subamunicją. Taki pocisk po wybuchu nad powierzchnią ziemi uwalnia mniejsze ładunki o dużym polu rażenia.
Amunicja kasetowa ma możliwość penetracji lekko opancerzonych wozów bojowych oraz tzw. siły żywej, czyli żołnierzy przebywających w transzejach, okopach, wszędzie tam, gdzie chronią się przed atakiem wroga.
Użycie takiej amunicji przez Ukraińcom gdzieś na Zaporożu, gdzie bronią się Rosjanie, pozwoliłoby mocno skrócić ich linie obrony. Jeśli tak się stanie, Rosjanie mają się czego bać.
Ukraina prawdopodobnie zrównała się z Rosją pod względem liczby czołgów. Czy ilość rzeczywiście ma tak duże znaczenie?
Kluczowego znaczenia nie ma, bo na polu bitwy działa też lotnictwo, artyleria, środki przeciwpancerne. Czołgi dotychczas nie stanowiły decydującego elementu w tej wojnie. Nie byliśmy również świadkami przełomowej bitwy pancernej, jakiej niektórzy oczekiwali.
Ukraińcy też nie uderzają na łeb na szyję w Donbasie, bo wiedzą, że Rosjanie mają i miny, i środki przeciwpancerne, które są skuteczne w zwalczaniu czołgów.
Nadchodzi długo wyczekiwany szczyt NATO w Wilnie. Czego pan się spodziewa w kontekście Ukrainy?
Coraz mniej się czegoś spodziewam. Jeszcze trzy miesiące temu wszyscy mówili o tym szczycie bardzo entuzjastycznie. Teraz przestano mówić i o Wilnie, i o spełnieniu oczekiwań Ukrainy. Nagle wszyscy tonują nastroje. Nabrali wody w usta, jakby nie miało się wydarzyć nic kluczowego.
Jaka jest tego przyczyna?
Wydaje się, że wewnątrz NATO są siły odśrodkowe, które blokują mapę drogową dla Ukrainy, dotyczącą jej członkostwa w Sojuszu. Okazuje się, że NATO po raz kolejny nie jest w stanie wygenerować w sposób jednolity i skonsolidowany takiej decyzji, która mogłaby sprawić, że oczekiwania Ukraińców będą, przynajmniej w części, spełnione.
Moim zdaniem Ukrainie naobiecywali, narobili nadziei, a teraz biorą ogon pod siebie.
Na dobrą sprawę Rosjanom nikt nie przeszkadza w tym, co robią. Tracę wiarę w NATO, bo jeśli studzi zapał, to znaczy, że zaczęła się karuzela, z której Ukraina nie będzie miała żadnego pożytku. A obietnicami to piekło jest usłane.
Czy to oznacza, że Zachód chce już kończyć wojnę?
Sądzę, że Stany Zjednoczone i Chiny rozmawiają o zawieszeniu broni i szukają sposobu formalno-prawnego do zawarcia kompromisu i zmuszenia prezydentów Putina i Zełenskiego, żeby się dogadali. Natomiast zbyt dużo ich dzieli, żeby mogli doprowadzić do pokoju. Zatem zawieszenie broni – tak, pokój – nie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.