PO stawia ultimatum Giertychowi. "Ma czas do środy"

Dodano:
Roman Giertych, adwokat Źródło: PAP / Leszek Szymański
Według doniesień prasowych, Roman Giertych musi do środy zdeklarować się jako zwolennik ustawy liberalizującej aborcję, aby wystartować do Sejmu jako kandydat PO.

Donald Tusk ogłosił w ostatnią niedzielę, że Roman Giertych wystartuje na świętokrzyskiej liście Koalicji Obywatelskiej przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo właśnie tam, według nieoficjalnych informacji, listę PiS pociągnie sam prezes.

– Żebyś nie czuł się samotny, żebyś poczuł się trochę lepiej – i robię to tylko dla ciebie, Jarosławie Kaczyński – wystawię na naszej liście twojego wicepremiera Romana Giertycha. Na ostatnim miejscu – mówił Tusk na weekendowym wiecu w Spocie.

– Pomyślałem sobie: może nie trzeba czekać aż do 15 października z rozliczeniem Kaczyńskiego? Pan Roman Giertych w czasie kampanii rozliczy go bardzo dokładnie. Więc przestrzegam, jeśli jest prawdą, że zdecydowałeś się na ucieczkę w Góry Świętokrzyskie, to twój wicepremier ma dla ciebie dużo informacji – przekonywał lider Platformy.

Dodatkowy warunek PO dla Giertycha. Chodzi o aborcję

Według ustaleń "Gazety Wyborczej", decyzja w sprawie startu Giertycha do Sejmu zapadła bez partyjnych konsultacji. Do bezpośredniego spotkania Tuska z Giertychem nie doszło, a rozmowy odbyły się przez emisariuszy.

– Niezależnie od kuluarów negocjacji Giertychowi udało się wejść na naszą listę. Donald Tusk wziął na siebie 100 proc. odpowiedzialność za tę kandydaturę – powiedział "GW" ważny polityk Platformy.

Jak przypomina dziennik, Tusk miesiąc temu ogłosił, że PO jest za liberalizacją prawa aborcyjnego, a ten, kto ma inne zdanie, nie znajdzie się na listach Koalicji Obywatelskiej. Co w takim razie robi na niej Giertych, przeciwnik aborcji?

"Wyborcza" dowiedziała się, że w poniedziałek po południu Giertych usłyszał dodatkowy warunek: do środy musi się zdeklarować jako zwolennik ustawy liberalizującej aborcję. "Jeśli tego nie zrobi, nie będzie go na świętokrzyskiej liście" – czytamy.

Źródło: Gazeta Wyborcza
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...