Polityk Konfederacji: Nie mam już ochoty brać udziału w tym syndromie sztokholmskim
Konfederacja powiększyła bazę wyborców w niedzielnych wyborach parlamentarnych o ok. 250 tys. i wprowadzi do Sejmu nowej kadencji 18 posłów.
W parlamencie zasiądą: Konrad Berkowicz, Stanisław Tyszka, Przemysław Wipler, Sławomir Mentzen, Bartłomiej Pejo, Bronisław Foltyn i Ryszard Wilk (Nowa Nadzieja), Krzysztof Bosak, Krzysztof Tuduj, Michał Wawer, Krzysztof Mulawa, Witold Tumanowicz i Karina Bosak (Ruch Narodowy), Grzegorz Braun, Włodzimierz Skalik, Roman Fritz i Andrzej Zapałowski (Konfederacja Korony Polskiej) oraz Grzegorz Płaczek (bezpartyjny).
W okręgu podwarszawskim Janusz Korwin-Mikke przegrał z Kariną Bosak, która dostała ponad dwa razy więcej głosów, a także z Jackiem Wilkiem. Tym samym lider ruchu wolnościowego znalazł się poza Sejmem. Polityk stwierdził, że "te wyniki dowodzą, że kobiety nie powinny mieć prawa głosu".
Konfederacja. "Syndrom sztokholmski"
Jak ustalił Salon24.pl, do sądu partyjnego został skierowany wniosek o ukaranie Janusza Korwin-Mikkego. Grozi mu zawieszenie (wówczas straciłby miejsce w Radzie Liderów), a nawet usunięcie z ugrupowania. "Może zakończyć się zawieszeniem, np. na rok, co zaowocuje brakiem startu Korwin-Mikkego do Parlamentu Europejskiego [w 2024 r. – przy. red.]" – podał portal.
Szef sztabu wyborczego Konfederacji zarzucił byłemu liderowi partii KORWiN (obecnie Nowa Nadzieja) sabotaż kampanii. – Nie mam już ochoty brać udziału w tym syndromie sztokholmskim – skomentował Witold Tumanowicz.
– Popełniliśmy sporo błędów, ale teksty o wieku zgody, gdy pedofilia była tematem numer jeden w Polsce, albo udział w konferencji, na której mówili, że kobieta stanowi dobytek mężczyzny, pogrzebały nas na ostatniej prostej. Gdyby kobiety na nas zagłosowały po czymś takim, to byłby dla nich policzek – powiedział inny polityk z władz Konfederacji.