Demonstracje poparcia dla Palestyny. "Wielogodzinne starcia z policją"
W wielu miejscach na świecie dochodzi do demonstracji solidarności z Palestyńczykami. Coraz częściej mają miejsce zamieszki. Wielu ludzi jest wściekłych na Izrael za bombardowania ludności cywilnej w Strefie Gazy.
Do demonstracji doszło m.in. we Francji, Meksyku i oczywiście w wielu krajach arabskich. Także przed budynkiem Kapitolu w Waszyngtonie zgromadzili się ludzie, protestujący przeciwko dalszemu rozlewowi krwi na Bliskim Wschodzie. Wznoszono m.in. hasła "zatrzymania ludobójstwa".
Niemcy. Demonstracje poparcia dla Palestyny
Bardzo trudna sytuacja jest w Niemczech. Tamtejsze media piszą wręcz o "brutalnych, antysemickich incydentach", "wielogodzinnych starciach z policją" oraz "próbach podpalenia synagog". Według gazety "Bild" Żydzi boją się o własne zdrowie i życie.
Władze w Berlinie zakazały demonstracji poparcia dla Palestyny, ale mimo to, wydarzenia odbyły się – największe koło Bramy Brandenburskiej oraz przy Pomniku Pomordowanych Żydów Europy.
Protestujący skandowali "Wolna Palestyna". Doszło do starć z policją, w ruch poszły butelki z benzyną i kamienie. Policja użyła armatek wodnych. Rannych zostało co najmniej 20 funkcjonariuszy. Spłonęło kilka samochodów osobowych i ciężarówka.
Berlin "polem bitwy"?
Jak informuje”Bild”, w środę dwóch zamaskowanych sprawców rzuciło koktajle Mołotowa w kierunku synagogi przy Brunnenstrasse w dzielnicy Mitte. W budynku oprócz żydowskiego domu modlitwy mieści się również przedszkole. Na szczęście obyło się bez ofiar.
Przewodniczący związku zawodowego policji, Jochen Kopelke zaapelował do podjęcia konkretnych działań. Jego zdaniem w Niemczech panuje "obrzydliwa atmosfera". Jak przekonuje, należy udzielić wsparcia ze strony polityków i społeczeństwa oraz potrzebie "szybkich procesów i wyroków dla uczestników zamieszek".
Burmistrz Berlina Kai Wegner powiedziała tymczasem, że lokalna "policja jest na wyczerpaniu" i wezwała wszystkich krajów związkowych o pomoc w utworzeniu specjalnych sił policyjnych. Senator Joe Chialo oznajmił, że "Berlin nie może zamienić się w pole bitwy".
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz obiecał zwiększyć środki bezpieczeństwa. "Bild" podał, że 100 żydowskich instytucji ochrania 400 osób.