Konflikt na Bliskim Wschodzie. Szewko: Jordania oświadczyła, że uzna to za wypowiedzenie wojny
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim na antenie Polsat News analityk ds. międzynarodowych Collegium Civitas mówił o bieżących wydarzeniach politycznych i militarnych na Bliskim Wschodzie w związku z eskalacją konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Eskalacja na Bliskim Wschodzie
– Mamy do czynienia z coraz większą eskalacją na granicy północnej Izraela, czyli z Libanem – potwierdził Szewko. – Mamy już do czynienia z dużymi bombardowaniami. Przed chwilą widzieliśmy ostrzał 20 rakietami z terytorium Libanu. Notabene trafiono podobno izraelską artylerię na Wzgórzach Golan – powiedział.
Kolejnym punktem zapalnym są na Bliskim Wschodzie też Syria i Irak, gdzie dochodzi do prób ataków na amerykańskie bazy wojskowe. – Do tej pory rannych zostało 40-kilku żołnierzy i pomimo gróźb i próśb amerykańskich kierowanych do rządu irackiego, to te ataki zdarzają się praktycznie dwa, trzy razy dziennie – powiedział dr Szewko.
Jordania ostrzega
Ekspert przypomniał, że "z bronią u nogi" cały czas stoi też Iran. – Do tego mamy bardzo poważne oświadczenie ministra spraw zagranicznych Jordanii, który powiedział, że jeżeli Izrael będzie próbował przepędzić te trzy miliony Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu przez Jordan na stronę jordańską, to Jordania uzna to oficjalnie za wypowiedzenie wojny – powiedział dr Szewko.
Izrael wypędzi Palestyńczyków?
Dopytywany, powiedział, że przesiedlenie Palestyńczyków jest nie tylko w programie premiera Netenjahu, ale również znacznej części izraelskich elit politycznych. – Możliwości są takie: albo dwa państwa, na które nie chce się zgodzić Izrael (…) albo jedno państwo, ale w naturalny sposób niedemokratyczne. Bo Izraelczycy, przynajmniej prawica, nie chce dać Palestyńczykom praw. (…) Dla Izraela jednym sposobem, żeby zapewnić jedno państwo, ale bez Palestyńczyków, jest ich wypędzenie – mówił naukowiec.
Na uwagę, że byłaby to zbrodnia wojenna, Szewko wskazał, że Izrael byłaby to kolejna zbrodnia w katalogu, czym zresztą władze Izraela niespecjalnie się przejmują. – Dopóki cała międzynarodowa opinia publiczna nie zacznie tego potępiać, to tak naprawdę Izrael nic sobie z tego nie będzie robił – dodał.
Inwazja na Strefę Gazy
27 października ruszyła inwazja lądowa Izraela w północnej części Strefy Gazy. Celem ma być likwidacja tamtejszego Hamasu i trwała neutralizacja zagrożenia z tego kierunku. Operację poprzedziły masowe bombardowania i wezwanie Palestyńczyków do ewakuacji w kierunku południowym. Obecnie wojska izraelskie okrążyły północną część Strefy, w tym miasto Gaza. Izraelczycy przesuwają się z terenów słabo zurbanizowanych do gęsto zaludnionych i powoli zaczynają się walki uliczne z bojownikami Hamasu.
Palestyńskie ministerstwo zdrowia przekazało w poniedziałek, że od początku wojny śmierć poniosło ponad 10 tys. osób, w tym co najmniej 4 tys. 800 dzieci. Znaczna część Strefy Gazy została zniszczona. Ponad 1,4 miliona ludzi opuściło swoje domy, ale część Palestyńczyków została w oblężonym rejonie.
Atak Hamasu
Przypomnijmy, że konflikt izraelsko-palestyński eskalował po ataku Hamasu na Izrael. Hamas to partia polityczna, a zarazem radykalna organizacja islamska, która określa swój główny cel jako wyzwolenie Palestyny spod izraelskiej okupacji.
Zbrojnym ramieniem Hamasu są brygady al-Qassam, które 7 października rozpoczęły od ataku rakietowego, a następnie wtargnęły w wielu miejscach na terytorium Izraela, uderzając na ponad 20 miejscowości. Użyto w tym celu m.in. paralotni i tunelów podziemnych. Ofiarami stali się izraelscy cywile i funkcjonariusze. Terroryści zabili co najmniej 1300 osób, ranili kilka tysięcy i wzięli około 200 zakładników.