Mec. Kwaśniewski: Spodziewam się rozwiązań siłowych w Trybunale Konstytucyjnym

Dodano:
Prezes Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
Pośpiech prowadzi do łamania ustawy zasadniczej. Do zamachu na konstytucyjny organ, który właśnie dzięki różnicom w podejściu do prawa, ma być konstytucyjnym hamulcem dla nadmiernej władzy rządu – mówi prezes Ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Według zapowiedzi mediów na najbliższym posiedzeniu Sejmu, większość parlamentarna ma przyjąć uchwałę stwierdzającą, że piątka sędziów nominowana do Trybunału Konstytucyjnego przez poprzednią większość, nie jest sędziami. Jak pan ocenia ten plan?

Mec. Jerzy Kwaśniewski: Wolałbym mówić o tym, że nie mamy do czynienia z „dublerami” i dwójką sędziów. Jest przecież inny, wspólny dla całej piątki mianownik. Ci sędziowie są niewygodni dla Donalda Tuska i Adama Bodnara. To jest realne kryterium wyboru sędziów przeznaczonych do eliminacji, a wszystkie inne argumenty są szyte pod tę selekcję. Sprawa jest oczywista. Rząd chce przejąć kontrolę nad Trybunałem Konstytucyjnym w trybie przyspieszonym.

Gdyby koalicja rządząca zaczekała, to w zwykłym i zgodnym z konstytucją trybie, w przeciągu dwóch lat, byłaby w stanie obsadzić większość stanowisk w Trybunale, korzystając ze zwykłej większości, którą dysponuje w Sejmie, dobierając sobie ekspertów prawnych, których poglądy na konstytucję będą bardziej zbieżne z poglądami Adama Bodnara. Pośpiech prowadzi jednak do łamania ustawy zasadniczej. Do zamachu na konstytucyjny organ, który właśnie dzięki różnicom w podejściu do prawa ma być konstytucyjnym hamulcem dla nadmiernej władzy rządu. Tendencję do siłowego przejmowania państwa obserwujemy od dwóch miesięcy, a przewidywaliśmy ją wcześniej na podstawie wielu wypowiedzi zaplecza Donalda Tuska. Zresztą wielu prawników wskazywało, że nowy rząd idzie do władzy z hasłem „sprawiedliwość okresu przejściowego”, gdzie mamy do czynienia z barbarzyńskim podejściem, decyzjonizmem i kultem siły, przekonaniem, że żadne normy i prawo nie mogą powstrzymać objęcia od razu pełni władzy. Cała władza ma od razu trafić w ręce koalicji formującej rząd, z pominięciem wszelkich konstytucyjnych hamulców, ustanawianych przecież dla ochrony obywatela przed despotią oraz dla ochrony naszych praw.

Tylko jak to zrobić uchwałami?

Uchwały nie mają żadnej mocy normatywnej generalnej. Nie są też decyzjami administracyjnymi o charakterze indywidualnym. Nie są w ogóle prawokształtujące i w żadnej mierze nie mogą decydować o tym, kto jest, a kto nie jest członkiem TK. Mogą co najwyżej w pewnym sytuacjach wyrażać opinię Sejmu na pewne sprawy, czasem popierać pewien pogląd na stan prawny bądź faktyczny. Z takimi uchwałami mieliśmy do czynienia w roku 2015. Tym razem uchwały mają jednak wywoływać konkretny skutek. Mają przerwać trwającą kadencję zaprzysiężonych już sędziów TK, zmienić skład konstytucyjnego organu. To niedopuszczalne. Dodatkowo wybór dwóch tych sędziów nie budzi żadnych istotnych wątpliwości, a zatem jakakolwiek uchwała byłaby obarczona całkowicie nawet pozorów uchwały prawnej.

A co z sędziami „dublerami”?

W tym przypadku mieliśmy do czynienia z klinczem konstytucyjnym, czyli z wyborem przez Sejm z kadencji 2011-15 sędziów przed czasem, co w sposób oczywisty było przekroczeniem uprawnień. Następnie Sejm kolejnej kadencji wybrał nowych sędziów na miejsce tych wadliwie powołanych. Sprawę rozstrzyga zaprzysiężenie przez pana prezydenta tych sędziów, których uznał za właściwie powołanych. To właśnie realizacja konstytucyjnej roli głowy państwa, jako strażnika konstytucji i, w okolicznościach patowych, arbitra.

Jednak podobnie było w przypadku TVP. Uchwała miała nic nie znaczyć, a rząd wszedł siłą do mediów. Czy z TK może być podobnie?

W Trybunale także spodziewam się rozwiązań siłowych – co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Jeżeli tylko rząd posunie się do przedstawienia Sejmowi niekonstytucyjnych uchwał dotyczących odwołania sędziów TK, a Sejm je przegłosuje, to jest to bezpośredni czyn stanowiący przygotowanie do dokonania siłowego przejęcia konstytucyjnego organu, czyli TK z całą jego strukturą, budynkiem, urzędem, pracownikami, aktami.

Tylko w jaki sposób, skoro prezydent tych wybranych uchwałą sędziów zapewne nie powoła?

W tej sprawie już pojawiają się opinie, że nigdzie nie jest zapisane, w jaki sposób prezydent ma odebrać ślubowanie. Dlatego sędziowie przyjmą, że wyślą prezydentowi swoje ślubowanie listownie i w ten sposób uznaje się, że są legalnie powołani. Inni prawnicy sugerują, że wystarczy stawić się pod Pałacem Prezydenckim. Różne takie niestworzone historie są już produkowane, a każda przyczynia się do dalszego niszczenia kultury prawnej i promocji anarchii w kraju. Bez względu na formę, sędziowie „bodnarowcy” zostaną zapewne siłowo wprowadzeni do TK i zainstalowani na urzędzie.

Co wówczas?

W mojej ocenie, jak i wielu prawników, takie działanie nosi znamiona art. 128 KK., czyli zamachu na konstytucyjny organ RP. Taka jest tu różnica wobec przejęcia TVP, bowiem TVP w odróżnieniu od TK nie jest organem konstytucyjnym. Próba siłowego usunięcia organu konstytucyjnego jest bardzo poważnym przestępstwem zagrożonym karą do 20 lat pozbawienia wolności. Nawet przygotowania do tego czynu są przestępstwem. Niestety, tym samym rodzą się nam kolejne pola do sporu i konfliktu. A Ojczyzna potrzebuje spokoju.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...