Tajemnicze spotkanie Dudy i Tuska. Ujawniono zaskakujące kulisy
Jak wynika z ustaleń Interii, podczas pierwszego posiedzenia Sejmu prezydent i premier odbyli rozmowę na temat współpracy w zakresie spraw zagranicznych i obsady placówek dyplomatycznych. Do spotkania w tej sprawie doszło w sejmowym gabinecie Andrzeja Dudy.
Spotkanie prezydent – premier. Dogadali się ws. ambasadorów?
Prezydent miał powiedzieć szefowi rządu, że chciałby zachowania dotychczasowego podziału ról. Chodziło o to, aby to on był odpowiedzialny za współpracę z NATO, ONZ i Stanami Zjednoczonymi. Rząd Donalda Tuska miał zaś zajmować się kontaktami z Unią Europejską. Na tym nie koniec. Duda chciał mieć również decydujący wpływ na obsadę placówek dyplomatycznych w krajach, gdzie obowiązuje system prezydencki.
Tusk miał wówczas zwrócić się do prezydenta z prośbą o zmianę na stanowisku stałego przedstawiciela Polski przy Unii Europejskiej. Tłumaczył tę prośbę, mówiąc, że musi mieć na tej funkcji człowieka, któremu ufa. Andrzej Duda zgodził się na tę wymianę, jednak postawił warunek. Chciał, aby rząd nie ingerował w jego wybór przedstawicieli przy NATO i ONZ.
Wolta rządu Tuska: Magierowski na liście ambasadorów do odwołania
I właśnie tu okazało się, że rzeczywistość odbiega od wcześniejszych ustaleń. Na liście 50 ambasadorów do odwołania znalazł się bowiem ambasador Polski w USA Marek Magierowski.
Otoczenie głowy państwa nie kryje żalu do rządu, że jego przedstawiciele nie poinformowali o planach wobec Magierowskiego, zaś styl i moment, w jaki to zrobiono spowodowały, że kompromis na linii prezydent – gabinet Tuska staje pod dużym znakiem zapytania. Jak usłyszała Interia w Pałacu, prezydent nie wyobraża sobie odwoływania ambasadorów w trakcie trwania ich kadencji tylko dlatego, że zmienił się rząd.
Chcą odwołać 50 ambasadorów. "Nieprzypadkowy termin"
Szef MSZ Radosław Sikorski podjął decyzję o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu. "Rząd ponoszący konstytucyjną odpowiedzialność za politykę zagraniczną uważa, że niezbędna wymiana na stanowiskach przedstawicieli Polski za granicą służy lepszemu, profesjonalnemu realizowaniu trudnych wyzwań stojących dziś przed polską polityką zagraniczną" – czytamy w komunikacie resortu.
Informację tę MSZ podało w czasie, kiedy prezydent Andrzej Duda przebywał w Stanach Zjednoczonych. Jak twierdzi Interia, która powołuje się na otoczenie prezydenta, moment ten nie był przypadkowy.
– Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy została przygotowana z rozmachem, dziwię się, że premier nie miał żadnej agendy tylko od razu po rozmowie z Bidenem wrócił do Polski. Z tego co wiemy, miał propozycję spotkania, tak jak i prezydent, ze spikerami Izby Reprezentantów i Kongresu. Nie skorzystał. To niezrozumiałe – powiedziała portalowi osoba z otoczeniu głowy państwa. Według niej, gdy strona rządowa połapała się, że "prezydent więcej wycisnął z tej wizyty, to postanowiła zareagować w swoim stylu".
Wcześniej szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek wprost zarzucił Donaldowi Tuskowi "całkowity brak współpracy" w sprawach międzynarodowych, a także łamanie wcześniejszych ustaleń z prezydentem.