Zalewska: Podwyżki będą gigantyczne. KE po wyborach odmrozi projekt
DoRzeczy.pl: Rada UE przyjęła pakt migracyjna. Donald Tusk powiedział komentując tę decyzję, że Polska nie przyjmie migrantów. Jak będzie? Będziemy musieli przyjąć tych ludzi, albo zapłacimy karę? Czy może jednak nic z tego nie będzie?
Anna Zalewska: Donald Tusk może mówić teraz cokolwiek. Prawda jednak jest taka, że będzie musiał przyjąć migrantów. Jeśli nie, to jako kraj zapłacimy karę. Nie tylko w kuluarach, ale również oficjalnie mówi się, że Polska będzie tym krajem, który przyjmie najwięcej nielegalnych migrantów.
Dlaczego?
Ze względu na to, że jesteśmy dużym państwem. Nie będzie tu możliwości zasłonięcia się Ukraińcami, ponieważ oficjalny komunikat jest taki, że sobie poradziliśmy z Ukraińcami. Oni są u nas, pracują, zarabiają, płacą podatki. Muszę powiedzieć, że Donald Tusk oszukuje Polaków, a robi to z prostego powodu. Proszę zauważyć, że były wstrzymane prace nad całym pakietem dokumentów dotyczących przymusowej relokacji. Dopiero przyspieszyły po tym, jak premierem został Donald Tusk. W dodatku Tusk nie domagał się, a rząd PiS tego pilnował, żeby zastosować się do głosowania i konkluzji szczytu z 2019 roku, po pierwszej awanturze przymusowej relokacji. Tam zapadła jednomyślnie decyzja, że tylko jednomyślnie będzie można decydować o zmianie przepisów dotyczących przymusowej relokacji.
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska powiedział, że prąd może w niektórych przypadkach zdrożeć o 30 proc. Minister dodała, że w czasie rządów PiS ceny hurtowe prądu zwiększyły się o 300 proc. Czy to nie jest przypadkiem manipulacja?
Pani Hennig-Kloska udaje, że zna się na klimacie i wie, jak chronić środowisko. To między innymi ETS spowodował pierwszy poważny kryzys energetyczny i ogromne ceny energii. Przypomnę, że kryzys zaczął się przed wybuchem wojny, w ostatnim kwartale przed wojną na Ukrainie. Oczywiście, wojna dołożyła swoje i spowodowała kolejne zawirowania. Pani minister Kloska pewnie nie wie o tym, że poprzez zabranie tarczy chroniącej obywateli, wpływa negatywnie na cenę energii. Do tego przedsiębiorcy wyprowadzają się z Europy, żeby działać i produkować w innych, lepszych warunkach.
Pani minister manipuluje, posługuje się nieprawdą, nie mówiąc też o tym, że zamrożona jest dyrektywa o opodatkowaniu energii która ma być odmrożona po wyborach do PE. Zapowiadane są podwyżki, bo UE bardzo chce urynkowić ceny energii. Również “marzy im się", żeby ustabilizować ceny ETS-u na poziomie 200 euro za tonę. Teraz mamy około 78 euro. Proszę sobie wyobrazić, jak to przełoży się na ceny energii w UE.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.